Minął już tydzień od powrotu członków naszego Towarzystwa z Ukrainy, najwyższa więc pora, aby zdać krótką relację z wydarzeń vincenzowskich we Lwowie 28 i w Słobodzie 29 listopada 2025 r.
We Lwowie, w gmachu Centrum Szeptyckiego Ukraińskiego Uniwersytu Katolickiego, odbyło ósme Międzynarodowe Forum Europy Środkowej i Wschodniej „Via Carpatia”. Reprezentowane były na nim licznie środowiska naukowe i polityczne zarówno ukraińskie, jak i polskie. Organizatorem wydarzenia było Ogólnoukraińskie Forum Demokratyczne na czele z deputowanym do Rady Najwyższej Ukrainy Mykołą Kniażyckim. Forum tradycyjnie połączone jest z uroczystością wręczenia Nagrody Vincenzowskiej „za szerzenie idei humanizmu i wkład w rozwój regionów”. Tegoroczną laureatką nagrody została profesor Ola Hnatiuk, o czym na karpaccy.pl już z radością informowaliśmy. Gościem honorowym Forum był dr hab. Jan A. Choroszy profesor Uniwersytetu Wrocławskiego, twórca interdyscyplinarnej Pracowni Badań nad Spuścizną Stanisława Vincenza, a także delegat Towarzystwa Karpackiego na to wydarzenie. Poniżej udostępniamy jego wystąpienie łączące ważne wątki „vincenzologiczne” i karpackie. Konferencja była także okazją do wręczenia Mykole Kniażyckiemu odznaki członkowskiej Towarzystwa Karpackiego.
Mykoła Knażycki jest publicystą, deputatem do Rady Najwyższej Ukrainy, przewodniczącym Komisji ds. Kultury i Duchowości, współprzewodniczącym Grupy Parlamentarnej ds. Kontaktów Międzyparlamentarnych z Rzecząpospolitą Polską, przewodniczącym Komisji Parlamentarnej Stowarzyszenia między Ukrainą i UE. Autor i animator inicjatyw upamiętniających postać i dzieło Stanisława Vincenza na Ukrainie. Nasza współpraca trwa już wiele lat, począwszy konferencji „Vincez. Dialog – Karpaty – Europa Środkowa” w 2018 r., konferencji „Stanisław Vincez – Czarnohora. Miejsce i nie-miejsce” w 2021 r., skończywszy na pracach przy wzniesieniu odnowionego krzyża vicenzowskiego w Bystrzcu.
Wystąpienie dr hab. Jana A. Choroszego na Międzynarodowym Forum Europy Środkowej i Wschodniej „Via Carpatia”
Szanowni Państwo,
jestem bardzo wdzięczny za zaproszenie do udziału w tej pięknej uroczystości wręczenia nagrody im. Stanisława Vincenza. Gratuluję laureatowi, gratuluję też inicjatorom przyznawania takiej nagrody.
Przyjechałem z Wrocławia, a we Lwowie zatrzymałem się po drodze do Słobody położonej w pobliżu Kołomyi, niedaleko Kryworiwni, Bystreca i Werchowyny (wymieniam nazwy miejscowości wpisanych w biografię autora Połoniny). Reprezentuję Pracownię Badań nad Spuścizną Stanisława Vincenza, afiliowaną przy Uniwersytecie Wrocławskim, ale też międzynarodowe środowisko uczonych filologów, tłumaczy, edytorów i studentów zajmujących się dziełem urodzonego w Słobodzie Rungurskiej pisarza, który z Huculszczyzną i Ukrainą związał – przez wielki epicki cykl powieściowy – całe życie. Trudno zliczyć i wymienić inicjatywy, jakie w tym środowisku zostały podjęte dawniej i współcześnie, lecz warto i trzeba powiedzieć, że dokonujący się na naszych oczach fenomen pośmiertnego życia i głębia wpływu na kulturę naszych społeczeństw przekraczają marzenia Stanisława Vincenza, który przeczuwał (a może wiedział), że „pisze dla przyszłości”, dla „późnych wnuków”, którzy kiedyś zapragną słów przywracających właściwy kształt rzeczom.
Niewielkim odbiciem tego znaczenia Vincenza są książki, które chciałbym ofiarować Ukraińskiemu Uniwersytetowi Katolickiemu, który zaopiekował się księgozbiorem autora Połoniny pozyskanym z rąk spadkobierczyni i zapewne w spokojniejszych czasach przyjmie drugą część biblioteki w darze od wnuka pisarza. To, oprócz przekładów dzieł, jest i będzie trwały znak obecności Vincenza w Ukrainie.
Ważnym znakiem tej obecności jest krzyż huculski w Bystrecu pod Czarnohorą, nawiązujący do lokalnej tradycji i do uniwersalnej tradycji kultury chrześcijańskiej. Ten krzyż nie jest znakiem wyższości i tryumfu, nie jest znakiem pogardy i hańby, nie jest znakiem sprzeciwu i gniewu, ani nie jest znakiem boleści i śmierci – choć we współczesnej Ukrainie ten ostatni sens jest dzisiaj najbardziej oczywisty (i przenikliwy jak powiew północnego wiatru). Drewniany krzyż jest znakiem obecności autora Połoniny i jest znakiem pragnienia spotkania i rozmowy w duchu Połoniny. Vincenz podpowiada tematy dialogu, uczy, jakie są warunki rzeczywistej dysputy, zachęca do szczerości i swobody wypowiedzi, wzywa do dialogu równych i wolnych ludzi, bo tylko tak można dochodzić do prawdy i tylko tak można dochodzić do braterstwa.
Temu krzyżowi zwróconemu w stronę Czarnohory, z ramionami skierowanymi na wschód i na zachód, przyświeca słowiański i huculski mit o Rachmanach, o mieszkańcach odległej krainy, o istotach prawie anielskich, które troszczyły się o wszystkich ludzi i z którymi Hucułów łączyły silne więzy rytuałów i duchowej bliskości (Rachmańska Wielkanoc). Przymiotnik „rachmanny” oznacza kogoś, kto kieruje się miłosierdziem, empatią, miłością i pragnie dobra dla drugiego człowieka. Zarówno skorupki jajek spławianych potokami i rzekami Huculszczyzny, jak i dźwięki rachmańskich dzwonów słyszane na połoninach – były znakami płynącymi od ludzi do ludzi, były znakami ludzkiej solidarności i troski. Dzisiaj jesteśmy gotowi myśleć, że potwierdzeniem ludzkiej i międzynarodowej solidarności są czołgi, rakiety dalekiego zasięgu i drony najnowszej generacji, bo dzięki nim może się dokonać sprawiedliwy pokój. I pewnie nie ma innej drogi w świecie, który porzucił albo zafałszował mity i rządzi się regułami nagiej siły. Niech więc ten sprawiedliwy pokój się stanie jak najprędzej, ale też niech nie ginie Stanisława Vincenza idea życia w przyjaźni, wizja świata dobrego, mądrego i szczęśliwego (mówią o tym Kroniki stannicy górskiej, epilog Połoniny) – miejsca dla wszystkich ludzi dobrej woli, przestrzeni do godnego życia wolnych jednostek i narodów.
I jeszcze, jeśli Państwo pozwolą, chciałbym publicznie ogłosić, że Rada Towarzystwa Karpackiego podjęła decyzję o przyjęciu w poczet naszego stowarzyszenia pana Mykoły Kniażyckiego, a mnie przypadł w udziale zaszczyt wręczenia odznaki, która co prawda pieszych wędrówek nie czyni łatwiejszymi, nie unosi jak latający dywan, ale działa jak magnes, który przyciąga, a więc zbliża ludzi zawsze gotowych do wspólnego przemierzania szlaków i do pamięci o Rachmanach.

