Niestety informację o nowym Płaju znowu musimy zacząć od przeprosin. Z pokorą więc przepraszamy Czytelników za kolejne opóźnienia. Wygląda na to, że tego mankamentu nigdy nie nuda się nam wyeliminować. Obiecujemy jednak, że będziemy się starali.
Tom zaczynamy smutnym akcentem – artykułem pożegnalnym poświęconym pamięci zmarłej niedawno Zofii Szanter, osoby pod każdym względem niezwykłej, wielce zasłużonej na niwie poszerzania naszej wiedzy o cerkwiach i ikonach Łemkowszczyzny, niegdyś członka Wielkiej Rady Karpackiego Płaju.
Tak jak obiecywaliśmy, kontynuujemy rozpoczęte w poprzednim tomie prezentowanie karpackich fotografów. Tym razem przedstawiamy Mikołaja Seńkowskiego – najwierniejszego fotografa Huculszczyzny, który głównie w latach 20. XX w. wykonał dziesiątki unikatowych portretów Hucułów i Hucułek, zdjęć rodzajowych przedstawiających sceny z życia codziennego i obrzędowego, a także widoków i panoram Czarnohory. Jedną z nich – wyjątkową – dołączyliśmy do tego tomu.
Tematy huculsko-czarnohorskie poruszają także kolejne trzy artykuły. Pierwszy z nich opowiada o Pałahnie Słypeńczuk-Rybeńczuk, niani Stanisława Vincenza, której wkładu w postrzeganie Huculszczyzny przez autora „Wysokiej połoniny” wprost nie sposób przecenić. Drugi, to tekst świeżo upieczonego doktora nauk przyrodniczych Jurija Nesteruka o unikatowych roślinach Czarnohory. W trzecim wreszcie, Halina Kutaszczuk, pracowniczka żabiowskiego Historyczno-Krajoznawczego Muzeum „Huculszczyzna” opowiada o Wasylu Jakibiuku, w którego domu w Krzyworówni wiele wakacyjnych miesięcy spędził Iwan Franko.
Czytelnicy oczekujący relacji z karpackich wędrówek tym tomem Płaju powinni być w pełni usatysfakcjonowani, dostają bowiem aż dwa teksty. Pierwszy, krótszy opisuje wędrówkę w Górach Czywczyńskich z Hnitesą w roli głównej, drugi, znacznie dłuższy dotyczy rumuńskich Karpat Zakrętu i może być inspiracją i doskonałym materiałem informacyjnym dla chętnych podjęcia podobnej wędrówki. Na ten drugi tekst warto zwrócić uwagę z jeszcze jednego powodu, a mianowicie ze względu na zaproponowaną przez jego autora, Dominika Księskiego konwencję spolszczania karpackich toponimów. Propozycja ciekawa, dobrze przemyślana, choć nie wątpliwie mocno dyskusyjna. Ciekawi jesteśmy, co sądzą o niej nasi Czytelnicy – najciekawsze opnie chętnie opublikujemy.
Ostatni, najobszerniejszy w tym tomie artykuł, to monografia przejść łuku Karpat autorstwa Jerzego Montusiewicza. Jurek ze zwykła sobie skrupulatnością zebrał informacje o najprawdopodobniej wszystkich dotychczas podjętych wędrówkach wzdłuż karpackiego górotworu i spróbował je usystematyzować. A ponieważ dochodzą nas słuchy, że w roku 2017 planowane są kolejne wyprawy „łukowe” dedykujemy go wszystkim przyszłym ich uczestnikom.
Polecamy oczywiście i inne artykuły, np. bardzo ciekawą opowieść Janusza Kubita o „Węgierskim trakcie na Duklę”, czy Ryszarda Remiszewskiego o gorczańskich dziejach akowskiej radiostacji. A tu zawartość tomu 52.
Andrzej Wielocha