W Szybenem odnaleziono nagrobek Bensdorffa

Kilka dni temu, w trakcie prac ziemnych w gospodarstwie Jurija Negrycza w Uściu Szybenego pod Czarnohorą, łyżka koparki natrafiła na duży obrobiony kamień, z jakimiś niewyraźnymi literami. Po ostrożnym jego wydobyciu na powierzchnię i oczyszczeniu okazało się, że jest to fragment tzw. „Krzyża Bensdorfa”, czyli nagrobka Józefa Bensdorffa, który osiedlił się w Ujściu Szybenego w latach pięćdziesiątych XIX w. Niewiele wiemy o jego przeszłości. Ojciec Józefa Bensdorffa, też Józef pisał się „de Powitno”, prawdopodobnie pochodził więc ze wsi Powitno położonej na zachód od Lwowa w janowskich dobrach kameralnych. Sąsiednie wsie Zatoka, Porzecze Janowski i Drozdowice były zasiedlane w ramach kolonizacji józefińskiej, nie wykluczone więc, że Józef Bensdorff był całkowicie już spolszczonym potomkiem tych osadników. Uczestniczył w węgierskim powstaniu w latach 1848-49. Jako audytor (prokurator wojskowy) przeszedł cały szlak bojowy korpusu gen. H. Dembińskiego. Po osiedleniu się na Huculszczyźnie był pracownikiem lotaryńskiego przedsiębiorstwa Götz et Comp zajmującego się eksploatacją lasów kameralnych w dorzeczu Czeremoszów. Budował drogi, klauzy, nadzorował spławy. Z biegiem lat zakupił w Szybenem ziemię i na wzgórzu wybudował dom, w którym wraz z rodziną zamieszkał. Był jednym z założycieli Oddziału Czarnohorskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i członkiem Komisji Wykonawczych TT w Jaworniku oraz w Żabiem. W swoim domu przyjmował wędrujących w Czarnohorę turystów, o czym można przeczytać we wspomnienia ówczesnych wędrowców. Józef Bensdorff, zwany przez miejscowych „Benzor”, jak mówią źródła z epoki „posiadał wielki mir u Hucułów”. Zmarł w 1895 r. i zgodnie z jego wolą pochowany został na wzgórzu nad Szybenem. Do dzisiejszego dnia miejscowi nazywają Szybene od jego nazwiska „Benzariwką”. Nazwa ta utrwalona została nawet na WIG-owskich mapach. Na jego grobie postawiono kamienny krzyż, który – jakimś cudem nie zniszczony przez Sowietów – przetrwał do lat 70-tych XX wieku. Dopiero wtedy został przewrócony do studni i zasypany ziemią. Podobno przeszkadzał w wypasie krów…

Domniemane zdjęcie „Krzyża Bensdorfa nad Szybenem”, fot. z okresu międzywojennego Czytaj dalej

O początkach Łemkowszczyzny

Zapraszamy na trzecie w tym roku Spotkania Karpackie online, które odbędą się 30 marca 2023 r., tradycyjnie o godz. 19. Ich gościem będzie prof. dr hab. Michał Parczewski, który wygłosi wykład zatytułowany „Początki Łemkowszczyzny – fakty i mity”. Pytanie o dzieje zasiedlenia Karpat tylko z pozoru jest zagadnieniem czysto akademickim. Próby udzielenie na nie odpowiedzi wywołują liczne kontrowersje, bowiem pojawia się zagadnienie autochtoniczności (cokolwiek by to nie miało znaczyć) mieszkańców Łemkowszczyzny, ale także innych części Karpat. Wiarygodna wiedza o początkach zasiedlania gór przez pra-Łemków kształtuje się w dyskusji prowadzonej przez specjalistów – historyków, archeologów i językoznawców bazujących na profesjonalnej analizie średniowiecznych źródeł dziejowych. W obiegu publicznym spotkać można jednak również poglądy o podstawach mniej lub bardziej odległych od wyników tych badań. Należą do nich choćby mity etnogenetyczne Rusinów Karpackich, akceptowane bezkrytycznie także przez niektórych przedstawicieli świata nauki, że przodkowie Łemków i Bojków zamieszkiwali Beskidy już przed IX w. n.e., że od zawsze byli częścią wschodniej Słowiańszczyzny, że wywodzą się od ludu tzw. Białych Chorwatów, że ich ziemie zostały w IX w. zajęte przez państwo morawskie, wtedy przyjęli chrzest, etc., etc…
Przedmiotem wykładu prof. Michała Parczewskiego będzie m.in. analiza najnowszych danych archeologicznych oraz historycznych, w świetle których żaden z powyższych mitów nie ma racji bytu, ponieważ od połowy V do 2. połowy XIV w. n.e. teren przyszłej Łemkowszczyzny i Bojkowszczyzny był w zasadzie bezludny, pomijając słabe efekty prób zagospodarowania niektórych dolin rzecznych w XIII-XIV w. Jesteśmy przekonani, że niezależnie od stopnia fascynacji Łemkowszczyzną, czy szeroko rozumianą ideą karpatorusińską warto sięgnąć do źródeł i osiągnięć współczesnej nauki, a niepowtarzalną okazją ku temu będą właśnie najbliższe Spotkania Karpackie online. Czytaj dalej

Bibliografia Almanachu karpackiego „Płaj”

Po trochę przydługim i mocno opóźnionym w stosunku do składanych obietnic procesie twórczym, udało nam się wreszcie zebrać w całość Bibliografię zawartości wszystkich wydanych tomów – od pierwszego po sześćdziesiąty – Almanachu karpackiego „Płaj”. Zawiera ona spisy treści poszczególnych tomów, zestawienie wszystkich autorów wraz z kompletem ich opublikowanych tekstów, oraz autorski indeks tematyczny. Bibliografia w pełnej wersji jest już dostępna w formacie PDF na naszym portalu i żeby ją pobrać wystarczy kliknąć na znajdującą się tu obok okładkę.
Przewidujemy też w najbliższym czasie wydanie jej tradycyjnym drukiem w nakładzie, który umożliwi zaopatrzenie w nią najważniejszych bibliotek oraz wszystkich zainteresowanych posiadaniem wersji papierowej. O tym, że już się ukazała wydrukowana wersja Bibliografii poinformujemy w osobnym poście.

Nagranie spod Łopiennika

Miło nam poinformować, że dostępne jest już tu pod tym linkiem nagranie ostatnich Spotkań Karpackich online, na których dr hab. Grażyna Stojak, prof. UR przedstawiła ekscytującą opowieść pt. „O Łotoczce, Łopienniku i Łopience”. Nagranie obejmuje oczywiście także bardzo ciekawą dyskusję jaka wywiązała się po prelekcji, w której wzięli uczestnicy Spotkań, a z której dowiedzieliśmy się wielu nieznanych szczegółów tak o Olgierdzie Łotoczko, jak i o schronisku pod Łopiennikiem.
Wszystkich, którzy chcieli by poznać twórczość literacką Olgierda zachęcam do przeczytania zamieszczonych w 33 tomie Płaju jego dwóch tekstów prozy poetyckiej „Przez most biegnie” i „Suche Rzeki” drukowanych pierwotnie w Twórczości. W tym samym tomie wart polecenia jest także piękny esej Barbary Tondos pt. „List do Małego Olgierda czyli wspomnienie o poecie, historyku sztuki i człowieku gór, Olgierdzie Łotoczko. Tak się dobrze składa, że tom ten za jedyne 24 zł można jeszcze zakupić w Oficynie wydawniczej „Rewasz”.
Natomiast tych, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś więcej o owianym legendą schronisku „Pod Łopiennikiem” odsyłam do książki „Pół wieku w górach. 1957-2007 czyli dzieje Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich w Warszawie” pod red. Andrzeja Wielochy (teksty o schronisku zamieszczone na stronach 51-54, 95-102), której nakład jest wprawdzie już dawno wyczerpany, ale którą w wersji elektronicznej (pdf) można pobrać po kliknięciu na jej okładkę widoczną tu obok.
I oczywiście jak zwykle zapraszamy na kolejne Spotkania Karpackie online 30 marca o godz. 19, na których prof. dr hab. Michał Parczewski, członek naszego Towarzystwa przedstawi referat zatytułowany „Początki Łemkowszczyzny – fakty i mity”. Zapowiada się ciekawie!

Łegiń z Mikuliczyna z fłojerą w dziobińce

W Domu aukcyjnym Ostoya na 220 Aukcji, która odbędzie się 4 marca 2023 r. o godz. 17 można będzie zakupić figurujący pod nr katalogowym 001 bardzo piękny obraz pędzla Michała Sozańskiego pt. Młody Hucuł (akwarela, papier; 79 x 45 cm). Przedstawia on zawadiackiego łeginia przepasanego wspaniałym szerokim, skórzanym czeresem z przewieszoną przez ramię dziobińką, z której wystaje fłojyera, a może denciwka. Cena wywoławcza jedyne 3500 zł.
Autor tej akwareli Michał Sozański (1853 – 1923), lwowski malarz, uczeń Leonarda Marconiego, był m.in. współtwórcą „Panoramy Racławickiej”. Jego prace znajdują się w wielu kolekcjach, m.in. w muzeum Czapskich, w Muzeum Historycznym i Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie, także w Warszawie, Łańcucie i w Lesznie, oraz na Ukrainie w Lwowskiej Galerii Obrazów.
A w nawiązaniu do naszego poprzedniego posta myślę, że tak właśnie mógł wyglądać watażka Kudil, wędrujący z fłojerą w dziobińce by uratować ludzi z syrojidzkiej niewoli. Prawdę mówiąc nie miałbym nic przeciwko temu. Sądząc po minie i dzisiejszych syrojidów by pogonił do samej Moskwy.

O „Syrojidach” Stanisława Vincenza

W zeszłą środę 22 lutego odbyło się pierwsze w tym roku, a dziewiąte już z kolei seminarium vincenzologiczne Pracowni Badań nad Spuścizną Stanisława Vincenza, podczas którego dr Justyna Gorzkowicz z londyńskiego Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie przedstawiła niezwykle interesujący wykład pt. Metonimie pamięci i zapomnienia w „Syrojidach” Vincenza, po którym – jak zwykle – miała miejsce długa dyskusja. Wykładowczyni wskazywała na starogreckie, judeochrześcijańskie i kabalistyczne źródła Vincenzowskiej opowieści i na jej wielowymiarowy charakter, a także na swoistą antycypację orwellowskiego „Folwarku zwierzęcego”. Z korespondencji Stanisława Vincenza wiemy przecież, że pisał to opowiadanie w zimie z 1936 na 1937 rok, słuchając przez radio moskiewskich procesów. Po raz pierwszy miało się ono ukazać drukiem w „Złotym Szlaku”, kwartalniku poświęconym kulturze ziemi halickiej wydawany przez Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Stanisławowie w 1939 r. Niestety, podobno cały nakład wydrukowanego już czasopisma został zniszczony przez Sowietów po 17 września. W każdym razie nie znajdziemy go w żadnej bibliotece. Opowiadanie na pewno zostało już po wojnie zamieszczone w dwóch numerach „Kultury” na przełomie lat 1951/52, no i oczywiście w trzecim paśmie „Połoniny” – „Barwinkowym wianku”. Jest to niewątpliwie wstrząsająca, a zarazem prorocza wizja totalitaryzmu zniewalającego człowieka po przez odebranie mu pamięci o korzeniach.
Całe seminarium można obejrzeć pod tym linkiem. Warto podkreślić, że specjalnie na okoliczność tego seminarium powstała podobizna Syrojida wykonana – na podstawie zawartego w opowiadaniu opisu – przez Jarka Soleckiego. Zamieszczamy ją obok.

Z Łopienką i Łopiennikiem w tle

Zapraszamy na drugie w tym roku Spotkania Karpackie online, które odbędą się wyjątkowo nie w ostatni, lecz w pierwszy czwartek miesiąca, 2 marca 2023 r., tradycyjnie o godz. 19. Ich gościem będzie dr hab. Grażyna Stojak, prof. UR, która opowie „O Łotoczce, Łopienniku i Łopience”.  Będzie to jednak opowieść nie tyle o znanych wszystkim miejscach, czyli o nieistniejącej wsi Łopienka czy górującym nad nią szczytem Łopiennika, lecz opowieść o czasach PRL i ludziach którzy jako pierwsi poświęcili się ratowaniu pamiątek historii dawnych Bieszczadów.
Jedną z takich postaci jest Olgierd Łotoczko (1937-1974), radomianin z pochodzenia, a bieszczadnik z wyboru. W latach 60-tych i pierwszej połowie lat 70-tych ubiegłego wieku zapoczątkował podnoszenie z ruiny łopieńskiej cerkwi. Był on także współautorem pomysłu, aby w stworzyć w niej lapidarium rzeźby kamiennej, a także idei powstania w łopieńskiej dolinie „Studenckiej Wioski Turystycznej o charakterze skansenowym”, do której przenieść miano kilkanaście ocalałych jeszcze obiektów rusińskiej architektury drewnianej. Nie wszyscy też wiedzą, że Olgierd Łotoczko w latach 1969-1973 prowadził zapomniane dziś  schronisko studenckie pod szczytem Łopiennika.
Te i inne ciekawe historie z nie tak dawnej przecież, a tak odległej bieszczadzkiej historii, w oparciu o unikalne materiały archiwalne z archiwów urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz Instytutu Pamięci Narodowej (działalność studentów w Łopience była uważnie obserwowana przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa w ramach sprawy o kryptonimie nomen omen  „Marzyciele”) przedstawi nam dr Grażyna Stojak.
Grażyna Stojak jest przemyślanką, z wykształcenia historykiem sztuki i historykiem architektury, a z zamiłowania muzeologiem. Na co dzień jest pracownikiem naukowo-dydaktycznym w Katedrze Muzeologii Kolegium Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego. Pełniła funkcję Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Jest niewątpliwie także uznanym karpatologiem, autorem wielu publikacji obejmujących szeroko rozumianą problematykę karpacką. Czytaj dalej

Między Osławą a Jasiołką

Nakładem Wydawnictwa „Libra.pl” ukazała się w ostatnich dniach stycznia książka opatrzona dość rozbudowanym tytułem „Między Osławą a Jasiołką. Łemkowszczyzna Wschodnia w latach 1918–1939. Studium historyczno-etnograficzne”. Jej autorem jest członek Towarzystwa Karpackiego, historyk, regionalista, kustosz Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku i autor licznych publikacji dr Hubert Ossadnik. Publikacja jest obszerną monografią naukową wschodniej Łemkowszczyzny w okresie międzywojennym wzbogaconą niezwykle interesującym materiałem ikonograficznym, w tym wieloma niepublikowanymi dotąd fotografiami. Autor wykorzystał w swojej pracy mało znane dotychczas kwestionariusze sanockiego Inspektoratu Szkolnego z połowy lat 30. XX wieku, co pozwoliło ukazać wieloaspektowy świat Łemków oczyma nauczycieli wiejskich i oddać bardzo wiarygodnie realia owego czasu. Książka opisuje wybrane elementy kultury materialnej – układ wsi, budownictwo, wnętrza chałup, obrzędy budowy domu, zajęcia ludności, pożywienie, stan zdrowotny, higienę i medycynę ludową. Głównie na podstawie własnych badań autor przedstawia Łemków, jako lokalne społeczności, z ich aktywnością polityczną, społeczną i gospodarczą, emigracje zarobkowe, miejscowe stosunki wyznaniowe, obrzędy i zwyczaje doroczne oraz rodzinne, zwyczajów i obrzędów pogrzebowych.

Kolędowanie w Łopience roku 2023

„Królowa śniegu srebrnym welonem swym przykryła prawie świat cały
 wystawić nos poza domu próg to wyczyn nie lada śmiały
u…uuuu zawirował świat ….”

Rzeczywiście zawirował świat podczas tegorocznego kolędowania w Łopience i niech żałują wszyscy, którzy nie wystawili nosa poza próg domu. Aura była zimowa, welon śniegu może nie oszałamiający, ale wystarczająco głęboki żeby stworzyć piękną białą otoczkę i choć słonko nie przebijało się przez chmury, to jednak gorący zapał wszystkich kolędników wystarczająco rozgrzał atmosferę.


Czytaj dalej

O wolność wędrowania

W tygodniku Polskiej Akademii Umiejętności PAUza Akademicka z 2 lutego 2023 r. w dziale „Rozmowa o Polsce”, prof. Jan Środoń zmieścił bardzo ciekawy artykuł pt. „Potrzebna ustawa o wolności wędrowania”. Pisze w nim, że postulowana przez niego ustawa powinna określić wolność wędrowania jako prawo obywatelskie w RP i nałożyć obowiązek jego egzekwowania na samorządy, Lasy Państwowe i władze administracyjne. Winna nakładać na Lasy Państwowe obowiązek zagwarantowania wolności wędrowania po ich terenach oraz regulować prawo wstępu do prywatnych lasów i na inne tereny zielone nieużytkowane rolniczo, także prawo przejścia przez prywatne tereny rolnicze siecią tradycyjnych ścieżek i dróg polnych oraz ochronę terenów najatrakcyjniejszych turystycznie przed zabudową. Regulacja prawna jest zdaniem autora potrzebna, gdyż utrwalony przez wieki obyczaj w szybko zmieniającym się świecie nie jest już wystarczającym zabezpieczeniem prawa do wędrowania. Przykłady jego łamania rzeczywistość mnoży każdego dnia. Wędrującym po polskich Karpatach nie trzeba tego uświadamiać. Zakazy wstępu na „sprywatyzowane” stare łemkowskie i bojkowskie ścieżki w Bieszczadach i Beskidzie Niskim pojawiają się coraz liczniej. Pół biedy jeśli w postaci tabliczki „droga prywatna”, gorzej gdy jako płot z drutem kolczastym. Najgorzej jeśli jako wysokie na dwa metry ogrodzenie okalające górskie łąki i polany. Nagminnym procederem staje się prowadzenie elektrycznych pastuchów w poprzek górskich dróg i ścieżek, a często i szlaków. Oczywiście, przekraczamy je nic sobie z tego nie robiąc, jednak dobrze by było, gdyby prawo było po naszej stronie. Pomysł profesora Środonia wart jest więc spopularyzowania. Cały artykuł można przeczytać tu.