Witamy po raz 54, jak zwykle z pewnym opóźnieniem i – co też już stało się tradycją – zaczynając tematami huculskimi. Na pierwszy ogień Teatr Huculski, jednak nie ten Hnata Hotkewycza sprzed I wojny światowej, ale ten z okresu międzywojennego, o którym mało kto pamięta, tak w Polsce jak i na Ukrainie. Czy hołubienie tego teatru przez władze RP, wszak jego tournée po Polsce organizował osobiście Komendant Główny Policji Państwowej gen. Józef Kordian Zamorski, było efektem przemyślanej polityki państwa wobec Hucułów, czy może tylko autentyczną fascynacją kilku osób dziwnymi wyrokami historii rzuconych w wir polityki? Najpewniej po trosze jednym i drugim, ale przypomnieć warto, więc artykuł publikujemy po polsku i po ukraińsku dedykując go naszym przyjaciołom na Huculszczyźnie.
Niestrudzony badacz flory czarnohorskiej Jurij Nesteruk wydobył z mroków historii postać Isaaka Mazepy, botanika jak on sam, któremu też trochę przez przypadek przypadła rola premiera Ukraińskiej Republiki Ludowej w latach 1919-20. Jeszcze jeden artykuł związany z Huculszczyzną dotyczy obserwatorium na Pop Iwanie, tematu wielokrotnie już omawianego na naszych łamach. Tym razem powracamy do niego za sprawą niezwykle ciekawych fotografii z czasów budowy obserwatorium wykonanych przez inż. Stefana Jarocińskiego, który jako przedstawiciel brytyjskiej firmy Sir Howard Grubb, Parsons & Co. Ltd. nadzorował montaż astrografu.
Jako następny wypada mi polecić czytelnikom mój własny artykuł, który – choć także bierze za punkt wyjścia Huculszczyznę – dotyczy tematu chyba do tej pory w naszym Almanachu nieporuszanego, mianowicie Rzymian i rzymskich wpływów w Karpatach. Porolissum, rzymskie miasto w górach Meseş z II i III w. n.e. sam odkryłem zupełnie niedawno, a zafascynowany tym okryciem postanowiłem podzielić się nim z czytelnikami Płaju.
Budowniczowie drewnianych cerkwi karpackich pozostają najczęściej anonimowi, tym większa więc zasługa Juliusza Marszałka, który przedstawia nam cieślę Łukasza Snihura, twórcę kilkunastu XIX-wiecznych cerkwi na Bojkowszczyźnie. Czytelnikom zainteresowanym dziejami znaków granicznych polecamy dwa kolejne teksty. Witolda Grodzkiego o pracach inwentaryzacyjnych na dawnej granicy polsko-rumuńskiej w chyba najtrudniej dostępnym jej fragmencie oraz Bogusława Tomaszewskiego z godną podziwu skrupulatnością opisujący pozostałości fragmentu przedwojennej granicy polsko-czechosłowackiej. Maciej Śliwa nie ustając w poszukiwaniu karpackich obozów konfederatów barskich, tym razem identyfikuje ślady okopów w Barwinku, co świetnie się wpisuje w przypadającą w 2018 r. 250 rocznicę zawiązania Konfederacji.
Nie można oczywiście przegapić, umieszczonego wprawdzie pod koniec tomu, ale z wielu względów niezwykle ważnego dla karpackiej turystyki artykułu Dominka Księskiego o założeniach teoretycznych wędrówki „Łukiem Karpat” uzupełnionego omówieniem przejścia dokonanego przez niego w tym roku. Oczywiście jak zwykle gorąco zapraszamy do lektury wszystkich pozostałych tekstów.
Andrzej Wielocha
A tu zawartość tomu 53.