W ostatnią sobotę stycznia odbyło się w łopieńskiej cerkwi tradycyjne kolędowanie. Wokół cerkwi było biało, a na dodatek w trakcie kolędowania jeszcze trochę poprószył śnieg. Przy wejściu do cerkwi wszystkich witały śnieżne bałwanki-aniołki, które z mozołem ulepili Mirek z Celiną, a w środku pod pięknie ubraną choinką stajenka z Jezusem, Maryją i Józefem. Temperatura nie rozpieszczała, ale wkrótce wszyscy rozgrzaliśmy się śpiewem, a było nas prawie dziewięćdziesiąt osób. Duża w tym zasługa Janusza, który tak skutecznie reklamuje kolędowanie, że wraz z nim przyjechało ponad 20 kolędników. Kolędowanie jak Pan Bóg przykazał zaczęliśmy od modlitwy, później było wspomnienie tych, którzy ostatnio od nas odeszli, szczególnie Tośka z Buka i pani Mirki żony Leona. Trochę ze ściśniętym gardłem rozpoczęliśmy „Kolędą dla nieobecnych”. W tym roku repertuar kolędowania przygotowała Agnieszka Bernadzka z Przeworska i ona też dbała żebyśmy zbytnio nie odbiegali od oryginału. Tym razem śpiewaliśmy po kolei – kolęda dobrze znana, kolęda mniej znana, pastorałka i kolęda ruska. Zupełną nowością było przemycenie do kolędowania słowa pisanego. W przerwach między kolędami odczytywałem fragmenty dzieła Stanisława Vincenza „Na wysokiej połoninie”. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tym uczestników.
Były też niespodzianki, które nie pozwalały popaść w rutynę. Po pierwsze gościliśmy w cerkwi ekipę filmową Roberta Żurakowskiego, który zbierając materiały do filmu o Olgierdzie Łotoczko przyjechał, aby poznać miejsce związane z tą postacią. Autorem drugiej był Paweł Myślik z Krakowa, który przekazał dla cerkwi autentyczny krzyż żeliwny znaleziony w Łopience w latach 70-tych przez harcerzy z Krakowa.
Ani się obejrzeliśmy, a zbliżyło się południe – czas na Anioł Pański. Ksiądz Piotr Bartnik razem z Agnieszką zaintonowali i poprowadzili modlitwę na przeworską nutę. Przed przerwą ksiądz Piotr zrobił nam kolejną niespodziankę. Razem z Agatą Rymarowicz zaśpiewali całkiem nową kolędę, którą ksiądz napisał dzień wcześniej, tak więc mieliśmy prapremierę nowej kolędy.
A kiedy posililiśmy się już na ciele całkiem dobrymi ciastkami (własnoręczne wypieki Magdy, Celiny i Doroty), rozgrzaliśmy zziębnięte dłonie gorącą herbatą i kawą, można było dalej kolędować. I znowu popłynęły znane melodie „Do szopy hej pasterze”, „Mizerna cicha”, „Spy Isuse spy”. W tej części nie zabrakło także „Tryumfów”, które zaśpiewaliśmy zgodnie z podziałem na głosy męski i żeński, czyli na dwa chóry i zaraz „Bracia patrzcie jeno” także na głosy. Przed 15-tą odmówiliśmy koronkę do Bożego miłosierdzia i kiedy wydawało się, że to już koniec, okazało się że jest oddolne zapotrzebowanie na „Dudkę” i parę innych kolęd, więc spontanicznie kolędowanie potoczyło się dalej. Jednak zmęczenie zaczynało już brać górę i kolędnicy pomału zbierali się do wyjścia. A kiedy została nas mała garstka nagle do cerkwi weszła grupa turystów, świeże siły chętne do śpiewu. Zażyczyli sobie kolędę „Boh predwycznyj” i tak zakończyło się tegoroczne kolędowanie.
„… ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez Ciebie, zawsze wtedy jest Boże Narodzenie.”
św. Matka Teresa z Kalkuty
Więc starajmy się, aby to Boże Narodzenie trwało jak najdłużej i do zobaczenia za rok na następnym kolędowaniu.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy nie szczędząc trudów dotarli do Łopienki i nie żałowali swoich głosów, aby cerkiew rozbrzmiała radosnym śpiewem.
Zbigniew Kaszuba
PS
Bilans kolędowania
Znaleziono męskie czarne rękawiczki skórzane, ale też zgubiono granatową kurtkę puchową. W obydwu sprawach prośba o kontakt tel. 509 362 590.