Juliusz Marszałek
(fragment)
Życie wsi
Trudna sytuacja gospodarcza Ukrainy, duże oddalenie od centrówgospodarczych, a także złe drogi powodują, że nowoczesność z dużymtrudem dociera do niektórych rejonów. W wielu wsiach, szczególniezlokalizowanych pod głównym grzbietem karpackim, proces zmian jestwyjątkowo powolny. Pozostało tu jeszcze wiele tradycyjnych zabudowańbojkowskich. Niektóre z nich są już opuszczone, część jestwykorzystywana jedynie dla celów gospodarczych, ale w pozostałych żyjąjeszcze ludzie zgodnie z tradycją sięgającą okresu międzywojennego.Najwięcej tradycyjnych bojkowskich gospodarstw można spotkać we wsiachzlokalizowanych u stóp pasma Pikuja, tj. głównie w Libuchorze i Hnyłej(obecnie: Karpatskoje) – szczególnie w pierwszej z wymienionych wsi -oraz na drugim końcu Bieszczad – w Wyżnej Rożance.
Libuchorajest wsią liczącą około 700 gospodarstw. Jest to typowa wieś łańcuchowabez przysiółków, o długości około 12 – 13 km. Jej wielkość podkreślajądwie cerkwie. Dojazd do wsi prowadzi utwardzoną drogą z WysockaWyżnego, tj. od doliny Stryja. Główna droga przez wieś jest utwardzona,ale przejazd utrudnia, jak zwykle, duża ilość dziur. Droga jest jednakprzejezdna prawie do samego końca wsi. Boczne drogi są już w znaczniegorszym stanie – są zabłocone i jeżdżą po nich tylko zaprzęgi końskieoraz ciężkie pojazdy terenowe.
Wewsi pozostało jeszcze kilkadziesiąt tradycyjnych bojkowskich chat,krytych słomą. Największe ich zagęszczenie znajduje się na wysokości inieco powyżej cerkwi w Wyżnej Libuchorze. Na przybyszach wędrujących oddołu wzdłuż wsi, olbrzymie wrażenie robią pojawiające się w corazwiększym zagęszczeniu kolejne chałupy bojkowskie z wysokim, krytymsłomą dachem. Chałupy te mają najczęściej kilkanaście metrów długości.Pod jednym dachem usytuowane są kolejno: część mieszkalna igospodarcza, obejmująca stodołę, oborę i stajnię. Budynki wykonane sąz drewnianych bali w konstrukcji zrębowej, z węgłami łączonymi „naobłap”. Końce bali wystają na około 30 cm. Najwyższe belki zrębu, naktórych wsparta jest konstrukcja dachu, wystają około 1m pozapowierzchnię ścian.
Pod tak utworzonym okapem, wzdłuż całej chałupy lub tylko przed jej częściąmieszkalną znajduje się podest. Jest on zbudowany z desek prawie napoziomie gruntu. Pod okapem często wiszą suche gałązki jawora, pełniące- zgodnie z lokalnymi wierzeniami – funkcję ochronną. Zmagazynowanejest tu także pocięte i porąbane drewno na zimę, często ułożone nacałej wysokości ściany. Jesienią i latem suszą się tu m.in. zioła, len,konopie, czosnek i cebula, a w okresach złej pogody – wyprane ubrania.Od tyłu i z boku od strony mieszkalnej często znajduje się „zachata”, wktórej przechowywana jest słoma lub siano, dodatkowo ocieplającebudynek.
Szczególniewarte podkreślenia są proporcje budynków: dachy są tu zdecydowaniebardziej strome niż u sąsiednich grup górali. Praktycznie, tak ostrykąt wierzchołka dachu ułatwia odprowadzanie wody i śniegu. z drugiejstrony, dzięki tej strzelistości, bardzo długie chałupy nabierająwspaniałych proporcji. Proporcje te, w połączeniu z pokryciem ze słomypowodują, że chałupy bojkowskie uzupełniają piękno bieszczadzkiegokrajobrazu. W większości chałup dach jest czterospadowy. Rzadziejspotyka się dachy dwu- lub trzyspadowe. Półkurny charakter chałuppotwierdza brak kominów i występowanie otworów dymnikowych – dym zpieca jest wyprowadzany na poddasze, a stamtąd licznymi szparamiwydostaje się na zewnątrz. Grzbiety dachów są umocnione snopkami słomy,dociśniętymi charakterystyczną konstrukcją z drągów, tzw. „koźlami”.
Gospodarzedbają głównie o uszczelnienie kalenicy. Pozostałe fragmenty dachu sąreperowane w sposób przypadkowy: deskami, eternitem, kawałkami blachy,a nawet folią. Większość strzech porastają trawy i mech, szczególnie wdolnych partiach, co daje poszczególnym budowlom bardzo malowniczycharakter. Niestety, we wsi nie ma już fachowców od kręcenia „kiczek”,potrzebnych do pokrycia dachu słomą. Dodatkową trudność – w dobiemechanizacji rolnictwa – stanowi pozyskanie odpowiedniej słomy,nadającej się do wykonania „kiczek”. Fakty te pozwalają przypuszczać,że już za kilka lat wieś ta będzie wyglądała inaczej. Strzechy zostanązastąpione przez dachy z eternitu lub innych tanich materiałów, alboteż całe domy zostaną rozebrane, a mieszkańcy przeprowadzą się donowych domów o innym charakterze. Już obecnie, proces ten jest częstoobserwowany.
Tylkoczęść chałup bojkowskich krytych strzechą jest wykorzystywana zgodnie zpierwotnym przeznaczeniem. Zamieszkują je najczęściej najstarsimieszkańcy wsi. Dla wielu z nich jest to świadomy wybór: chcą mieszkaćw swojej chałupie, tak jak ich przodkowie. Większość jednak odczuwazawstydzenie z powodu biedy, która nie pozwala im na poprawę warunkówżyciowych. Część chałup, po przeprowadzeniu się gospodarzy do nowychdomów, jest wykorzystywana tylko dla celów gospodarczych (jako stodoła,powiększona stajnia lub obora, magazyn, podręczny warsztat). Niektóre zchałup są wyraźnie opuszczone i powoli popadają w ruinę.
Nowegospodarstwa są organizowane inaczej. Zabudowania gospodarcze sąoddzielone od budynków mieszkalnych. Domy są dwutraktowe, z dachemdwuspadowym, krytym najczęściej eternitem.
Od frontu mają one oszklone werandy, a pozostałe ściany są oszalowanedeskami. Budynki są malowane farbą olejną, bez wyraźnej dominantykolorystycznej. Pojawiają się już zabezpieczenia ścian sidingiem, cojest uznawane za przejaw nowoczesności i piękna. Mają one instalacjęgrzewczą, z pełnym systemem kominowym.Spojrzenie z bliska na chałupę bojkowską i jej otoczenie pozwala na odkrycie jej wielu pięknych elementów:
– Zrąb od strony frontowej, ale tylko w części mieszkalnej, jest malowany wapnem najczęściej na jasnobłękitny kolor.
– Drzwi w większości domów są wykonane z desek bez żadnej dekoracji. Alew dwóch chałupach udało mi się zobaczyć piękne drewniane drzwi zbite zdeseczek z charakterystycznym wzorem solarnym w ich górnej części.
– Bardzo często nad drzwiami do części mieszkalnej, ale też sporadycznienad innymi drzwiami, występują wyraźne jasne ślady w kształcie krzyża.Są to pozostałości po święconym w Święto Jordanu cieście, które popowrocie z uroczystości do domu gospodarze przyklejali właśnie naddrzwiami.
– Po zewnętrznej stronie drzwi do obory montowane są drugie, niskiedrzwiczki, zasłaniające otwór drzwiowy. Są one niepełnej wysokości imają formę ażurowej, drewnianej kratki – niejednokrotnie ciekawiezdobionej. Drzwiczki te są wykorzystywane w ciągu dnia i pozwalają nadopływ światła i świeżego powietrza do zamkniętych tam zwierząt.
– Przy wielu gospodarstwach znajdują się studnie z drewnianą cembrowiną, gdzie wodę wydobywa się przy pomocy żurawia.
– Poszczególne gospodarstwa odgrodzają od strony drogi płoty o różnejkonstrukcji. Najczęściej są to tradycyjne płoty z pionowych deszczułekprzybitych do dwóch poziomych łat. Zdarzają się jednak, choć znacznierzadziej, płoty z pionowych patyków, przeplecionych pomiędzy trzemapoziomymi łatami.
– Przed każdym domem od strony drogi widać ślady „kobiecej ręki”: małe,bardzo kolorowe ogródki kwiatowe, przydające ciepła całemu otoczeniu.
– W sąsiedztwie gospodarstwa, czasami po drugiej stronie drogi,zlokalizowane są niewielkie spichlerzyki w formie półziemianek, krytedranicami, eternitem lub słomą. Przechowuje się w nich zapasy zimoweziemniaków i warzyw, będących podstawą wyżywienia mieszkańców wsi.
– Tylko przy niektórych gospodarstwach rosną drzewa owocowe, główniejabłonie – zazwyczaj są to pojedyncze drzewa, a sadów prawie się niespotyka.
Uderzającajest atmosfera wsi – inna aniżeli we wsiach znajdujących się bliżejcentrów gospodarczych. Gdy usiadłem na łące, nieco powyżej drogi,poczułem się jakbym oglądał obraz Pietera Bruegela, żyjącego w połowieXVI wieku. Otóż drogą idą bez pośpiechu, kolejno: kobieta niosąca sianow płóciennej płachcie na plecach, obok niej koza, nieco dalej mężczyznapędzący przed sobą jedną krowę i dwie owce. Przy oddalonej niecochałupie, za drogą i rzeką, mężczyzna rąbie drewno, a w oddali na łące- inny kosi trawę. Za chwilę zmiana sytuacji: drogą idzie ktoś inny -również niespieszne. Naprzeciw niego, na tej samej drodze, ale wprzeciwnym kierunku, staruszka pędzi parę krów i dwie kozy napołudniowe dojenie. Pomiędzy chałupami, na małym kawałku trawy, dwieświnie poszukują pożywienia – nikt się nimi nie interesuje. Na podwórkugrzebie w trawie kilka kur. W innym miejscu gęsi same wędrują podrodze, a kaczki korzystają ze swobody i kąpią się w rzece. O kilkasetmetrów dalej, przez rzekę przeprawia się wóz wypełniony workami zezbożem – jedzie do młyna. Wszystko to wygląda jak sielanka – ale tylkoz oddalenia i dla obserwatora zewnętrznego.
Ruchna drodze jest raczej niewielki: czasem przejedzie jakiś samochód,czasem zaprzęg konny, a najczęściej ludzie idą pieszo. Do wsi dojeżdżaparę razy dziennie bus z Sambora.
Zaprzęgikonne również wyglądają tradycyjnie: najczęściej są to wozy nadrewnianych kołach ze stalowymi obręczami. Spotyka się również wozy zgumowymi oponami jedynie przy przednich kołach. Tylko niektóre mająopony na wszystkich czterech kołach.
Miejscowi używają czasami samochodów i motocykli, jakie bardzo trudno spotkać na innych drogach. Raz jest to 40-letnia „Pobieda”, innym razem 50-letnia „Wołga”, a motory pochodzą chyba jeszcze z lat 30-tych lub 40-tych XX wieku. Utrzymanie tych pojazdów w ruchu, bez dostępu do części zamiennych, wymaga od miejscowych mechaników nie lada umiejętności. Na drogach dominują jednak już nowsze „Łady Samary”.
We wsi nie widać żadnego pośpiechu. Wszyscy wykonują swoje prace spokojnie, przerywają je, aby porozmawiać parę minut z przechodzącym znajomym. Obcy, których spotyka się tu rzadko, wzbudzają zainteresowanie. Mieszkańcy lubią porozmawiać z nimi a mężczyźni obowiązkowo zapraszają na „samohonkę” własnej produkcji (trzeba przyznać, że jest ona znacznie lepszej jakości aniżeli bimber pędzony w polskich wsiach). Nie potrafią jednak zrozumieć odmowy.
Prawie wszyscy pozdrawiają się Sława Jezu Christu, a w odpowiedzi Sława Bohu, na wiki wikow. Potocznie, w przelocie, obydwie mijające się strony skracają pozdrowienie jedynie do słowa „sława”. W okresie Wielkanocnym pozdrowienia zmieniają się na: Christos woskries i w odpowiedzi: Woisticzno woskries.
Święto, zwłaszcza w rejonach o tak żywej kulturze ludowej, zawsze wzbudza zainteresowanie turystów ze względu na możliwość zobaczenia mieszkańców idących do świątyni w tradycyjnych strojach ludowych. Niestety, w Libuchorze tradycyjny ubiór bojkowski żyje w świadomości miejscowych jako ubiór ich deprecjonujący, świadczący o biedzie. Jedyna spotkana kobieta, ubrana w taki strój, właśnie ze względu na niego, nie bardzo była chętna do pozowania do fotografii. (…)