W tegorocznej wyprawie Towarzystwa Karpackiego śladami Stanisława Vincenza wzięło udział 16 osób, które 13 września 2019 r. dojechały późnym popołudniem do Diłowego (dawne Tribušany) przy granicy ukraińsko-rumuńskiej. Dłuższy postój urządziliśmy na historycznej Przełęczy Tatarskiej (Jabłonickiej), gdzie odszukaliśmy nieliczne pozostałe ślady exodus z 1939 r. opisanego m.in. przez Stanisława Vincenza w eseju „Tatarska Przełęcz”. Po drodze, przed Diłowym odwiedziliśmy postawiony jeszcze za czasów Monarchii Austro-Węgierskiej obelisk oznaczający geograficzne centrum Europy.
W sobotę 14 września, korzystając z terenowej ciężarówki (wantażiwki) doliną potoku Biły dotarliśmy na Połoninę Łysica, a z niej już na własnych nogach na Pop Iwana Marmaroskiego (1938 m) i na Połoninę Tomnatyk.
15 września mijaliśmy kolejne słupy dawnej granicy czechosłowacko-rumuńskiej, z których skuto wszystkie (z nielicznymi wyjątkami) oznaczenia. Po pokonaniu kop Nieneski i Nieniski dotarliśmy na biwak na Połoninie Wyżniej Szczaul. Następnego dnia część grupy zeszła do źródeł Białej Cisy z węgiersko-ukraińską pamiątkową tablicą. Następnie po godzinie marszu i sprawdzeniu przepustki przez ukraińskiego pogranicznika, „na lekko” weszliśmy na szczyt Stoha (1653 m), na którym ostał się triplex wyznaczający kiedyś trójstyk granic Polski, Czechosłowacji i Rumunii. Mijając połoniny Raduł i Szczawnyk dotarliśmy na przełęcz Wychid, gdzie namioty rozstawiliśmy przy kaplicy św. Huberta. Znajduje się przy niej ogrodzone miejsce biwakowe wyposażone w wiaty, ruszt-palenisko a nawet sławojkę.
Na szczyt Pop Iwana Czarnohorskiego (2022 m) weszliśmy w ekstremalnych warunkach pogodowych, smagani byliśmy huraganowym wiatrem i deszczem przeradzającym się w grad dokładnie w 80 lat po tym, jak na wieść o sowieckiej napaści Władysław Midowicz opuścił Obserwatorium schodząc na węgierską stronę. Wrażenie z pobytu w Obserwatorium było przygnębiające. Nasuwa się nieodparte wrażenie, że pomimo przeznaczania znacznych środków na remont, jedynymi gospodarzami są tutaj czarnohorskie wiatry i śniegi. Wymowny był łomot miedzianego pokrycia dachu nieubłaganie niszczonego przez czarnohorską nawałnicę. Jak się okazuje wiatr już zdążyły ściągnąć z dachu nowej 1/3 miedzianej blachy. Na Popie pozostawiliśmy 4 osoby, które przeczekała załamanie pogody korzystając z gościnności Wasyla Ficaka, któremu w tym miejscu serdecznie dziękujemy. Pozostali zeszli najkrótszą drogą przez Wuchaty Kamień do na nocleg Dzembroni.
W czwartek, 19 września zebraliśmy się przy Krzyżu Vincenzowskim „Na Skarbach”. Tradycyjnie przygotowanej „kułeszy” towarzyszyło odczytanie fragmentów tetralogii „Na wysokiej połoninie”, a także fragmentów „Dialogów z Sowietami”.
W drodze powrotnej do Polski zatrzymaliśmy się przy cerkwi w Żabiem-Ilci nad grobem księdza Sofrona Witwickiego, gdzie zawiesiliśmy wstążki w barwach polskich i ukraińskich. Okazja ku temu była szczególna, w tym roku bowiem obchodzimy 200-lecie urodzin i 140-lecie śmierci tego wielce zasłużonego dla Huculszczyzny badacza, pisarza i działacza Towarzystwa Tatrzańskiego.
Leszek Rymarowicz i Adam Zamojski