Zaginiony krajobraz bieszczadzkich połonin

Dziś w ramach udostępniania archiwalnych płajowych tekstów kolejna propozycja. Niemal trzecią część 56 tomu Płaju zajmuje obszerna monografia bieszczadzkich połonin napisana przez Wojciecha Krukara, doskonałego znawcy i badacza tych gór znanego nie tylko z publikacji w naszym Almanachu. Na podstawie wywiadów z dawnymi mieszkańcami bieszczadzkich wiosek (w większości już dziś nieżyjącymi) autor artykułu rekonstruuje organizację gospodarki połoninnej i odnajduje jej zachowane do dziś w terenie relikty. Niestety, jak sam pisze, wysiedlenie lokalnej społeczności w 1946 r. doprowadziło do zaniku kultury pasterskiej i uniemożliwiło jej bardziej systematyczną dokumentację. Jeżeli ktoś chce poczytać o ukrytej w bieszczadzkim krajobrazie prawdziwej historii tych gór, serdecznie zapraszamy do lektury (do pobrania w pdf).

Ku pokrzepieniu serc karpackich

Żeby tym, którzy siedzą w miejskich murach nie przyszło przypadkiem do głowy, że Karpat już nie ma, redaktor karpackich postanowił zamieścić obrazek dla dodania otuchy.
Kochani, góry są na swoim miejscu! Nawet mimo tego, że 56. Studenckiego Rajdu „Beskid Niski” w nich nie ma.

Opowieści z dawnego Bystrca pod Czarnohorą

Wywiązując się ze złożonej jakiś czas temu obietnicy publikowania artykułów z wydanych wcześniej tomów Płaju przypominamy dziś obszerny tekst Andrzeja Ruszczaka z tomu 53, w którym autor prezentuje opowieści huculskie znalezione w zapiskach Stanisława Vincenza przechowywanych w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Wrocławiu. Nie są to zwykłe ludowe legendy, lecz historie „z życia” nasycone elementami nadnaturalnymi. My, z naszym sceptycyzmem i racjonalizmem, czytając je, możemy uśmiechać się z politowaniem, ale dla Hucułów sprzed blisko stulecia była to codzienna rzeczywistość ich świata, niebudząca najmniejszych wątpliwości. A i dzisiaj wydaje się to być ciekawa lektura na przymusowe domowe wieczory. Do pobrania w pdf-ie.

Mistrzyni wielkanocnej tradycji

Najnowszy numer Wierchowińskich Wieści z 17 kwietnia 2020 roku na pierwszej stronie zamieścił krótki wywiad z Julią Potiak, młodą pisankarką z podczarnohorskiego Bystrzca, nawiązując w ten sposób do wypadającej w najbliższą niedzielę Wielkanocy w obrządku wschodnim. O Julii pisaliśmy już na naszym portalu przy okazji  „Spotkanie Vincenzowskiego” w Bystrzcu i międzynarodowej konferencji „Vincenz. Dialog – Karpaty – Europa Wschodnia” w Krakowie, w której brała udział. Teraz zachęca ona wszystkich do podtrzymywania pięknej huculskiej tradycji malowania pisanek, po to, żeby podarować je bliskim i kolegom w przeddzień Święta Zmartwychwstania Chrystusa.
Jeśli nie robiłeś tego wcześniej, może Ci się to wydawać trudnym zadaniem – mówi Julia – ale wcale tak nie jest, pomimo faktu, że rysowanie na powierzchni jajka jest oczywiście trudniejsze niż na papierze. Zajmować się malowaniem pisanek może każdy, ale musi pamiętać o tym, że te rysowane na pisance wzory wypełnione są głęboką treścią i pochodzą z dawności. Dobrze jest, jeśli rysunek na jajku zawiera symbole, które są bliskie osobie nią obdarowanej. Każda pisanka ma swoje własne znaczenie, każdy rysunek wykorzystujący różne symbole ma inne sakralne przesłanie. Dlatego wspierajmy i kultywujmy te piękne tradycje naszych przodków – Христос Воскрес!

Wioska podhalańska w tonacji blue

Łowców oryginalnych karpatianów niniejszym informujemy, że na 272. Aukcji Sztuki Dawnej i Antyków 22 kwietnia o godz. 18 w Domu Aukcyjnym „Rempex” w Warszawie przy ul. Karowej 31 będzie można zakupić oferowaną pod 6. numerem katalogowym piękną akwarelę Władysława Skoczylasa (1883-1934) zatytułowaną „Wioska podhalańska” (rok 1930 , papier, 74 x 101,5 cm).  Na tej samej aukcji można będzie wylicytować także kolejny obraz z cyklu „Targ huculski” Fryderyka Pautscha (1877-1950) (olej, płótno naklejone na tekturę, 65 x 91 cm, ok. 1920 r.).
oraz obraz olejny Józefa Wrzesińskiego pt. „Kościół w Kwiatoniu”. Autor tego obrazka był uczniem J. Stanisławskiego w krakowskiej ASP. Brał udział w wystawach Związku Artystów Plastyków, należał do grona artystów związanych z Zakopanem. W latach międzywojennych mieszkał w Sosnowcu. Z tym ostatnim obrazkiem jest jednak pewien kłopot. Otóż jakby nie patrzeć, przedstawia on cerkiewkę łemkowską, ale na pewno nie tę w Kwiatoniu. Czy malarz malował z pamięci i jest to synteza kilku zapamiętanych cerkiewek, czy jednak obraz jakieś konkretnej? Zagadkę dedykujemy specjalistom od łemkowskich cerkwi na długie wirusowe wieczory.

Miło nam poinformować, że powyższa zagadka została definitywnie rozwiązana dzięki wiedzy i spostrzegawczości dr Włodzimierza Witkowskiego. Otóż na obrazie Józefa Wrzesińskiego przedstawiana jest cerkiewka z Powroźnika. Wątpliwości budziła widoczna częściowo na obrazie po lewej stronie wolno stojąca dzwonnica, której obecnie w Powroźniku nie ma. Okazało się jednak, że była i można ją odnaleźć na starych mapach katastralnych. Prezbiterium obecnie pokryte gontem, też kiedyś – tak jak na obrazie – było pokryte blachą. Widać to dokładnie na przedwojennej fotografii (którą pokazujemy) zrobionej mniej więcej z tego samego miejsca, z którego malował swój obraz Wrzesińskie, tyle, że on był tam jesienią, a zdjęcie wykonano latem. Zatem nie Kwiatoń, tylko Powroźnik.

Wynik naszego „śledztwa” potwierdził swoim autorytetem jeden z najlepszych obecnie znawców cerkwi łemkowskich Jarosław Giemza. Pisząc, że fotografia cerkwi z dzwonnicą jest w szematyźmie Łemkowszczyzny z 1936 r. Dzwonnica nie stała na osi cerkwi, bo tam była kamienna bramka w ogrodzeniu, lecz na pn.-zach. od wieży cerkwi. Wybudowano ją pewnie, gdzieś na przełomie 20. i 30. lat XX w. Była szkieletowej konstrukcji, szalowana poziomo deskami, z kalenicowym dachem o czterech połaciach i galeryjką.
Pięknie dziękujemy!

Legion Polski w Marmaroszu

Sto pięć lat temu 15 kwietnia 1915 r. w Kołomyi powołano oficjalnie do życia II Brygadę Legionów Polskich. Jest to pewien paradoks, bo II Brygada, nosząca dumny przydomek „karpacka” od momentu swego oficjalnego powstania nigdy w Karpatach nie walczyła.  Żołnierze nowo utworzonej formacji mieli jednak już za sobą pół roku walk jesienno-zimowych w Karpatach, które zapisały się w naszej historii. Dziś jest zatem dobry pretekst do tego, żeby sobie przypomnieć początek tych karpackich walk będący brutalnym zderzeniem trochę naiwnych marzeń o wolnej Polsce z okrutnymi realiami wojny.
Zapraszamy do lektury artykułu Andrzeja Wielochy pt. Legion Polski w Marmaroszu (pdf) z Płaju 49.

Nasz Kronprinz Rudolf

Nieoczekiwana i tragiczna śmierć w Mayerlingu następcy tronu arcyksięcia Rudolfa Habsburga w nocy z 29 na 30 stycznia 1889 r. wstrząsnęła całym cesarstwem i na długo zawładnęła umysłami poddanych. Do tego stopnia, że przez następne kilkanaście przynajmniej lat wieściami o „wędrującym Rudolfie” żyli mieszkańcy galicyjskich wsi i miasteczek, zdarzało się nieraz, że był to główny temat rozmów towarzyskich i to nie tylko wśród prostego ludu. Te legendy i opowieści stały się jednym z motywów łączących cały karpacki świat, prawie tak powszechnym jak wołoska terminologia pasterska czy toponimia.
Zapraszamy do wędrówki po galicyjskiej i bukowińskiej części Karpat śladami naszego Kronprinza Rudolfa i do lektury artykułów Leszka Rymarowicza z Płaju 51 (do pobrania w pdf).

Nowe Wierchy – do czytania

Uprzejmie informujemy, że ukazał się właśnie 83 tom Wierchów, rocznika poświęconego górom, za rok  2017. Tego ukazującego się już prawie od stu lat organu Komisji Turystyki Górskiej ZG PTTK, pod aktualną i nieustającą redakcją Wiesława Aleksandra Wójcika, żadnemu miłośnikowi Karpat i gór w ogóle, zachwalać oczywiście nie potrzeba. Podajmy zatem tylko informację o zawartości tego tomu:
Śladami cieszyńskich ewangelików w górach, Władysław Sosna;
Poetka kraju łagodności, Krystyna Heska-Kwaśniewicz;
Tatrzańskie wspomnienia okupacyjne, Róża Drojecka;
Delineatio & Nomenclatura Montium Carpaticorum. Panoramy Buchholtzów, Józef Nyka;
Dworzec Gościnny uzdrowiska w Szczawnicy, Bogusław Krasnowolski;
Ludwik Kowalski – badacz źródeł tatrzańskich, Stefan W. Alexandrowicz; Czytaj dalej

Na rzymskim płaju w Karpatach

Kontynuując udostępnianie tekstów zamieszczonych w wydanych wcześniej tomach Almanachu karpackiego Płaj, chcemy przypomnieć artykuł z tumu 54, który wprawdzie biorąc za punkt wyjścia Huculszczyznę, sięga jednak czasów o wiele starszych i tematu jak do tej pory na naszych łamach nieporuszanego, mianowicie Rzymian i rzymskich wpływów w Karpatach. Rzecz jest o Porolissum, rzymskim mieście z II i III w. n.e. położonym w górach Meseş, którego pozostałości są zabytkiem fascynującym pod każdym względem i wartym tego, żeby choć trochę o nim poczytać, nawet z nudów. Do pobrania w pdf.

Tajemnica obelisku pod Sokólską Skałą

Skała Sokólski albo Sokólska zwieszająca swoje zerwy nad nurtem Czeremoszu, między Rożnem Wielkim, a Tudiowem, kilka kilometrów przed Kutami, jest niezwykle malownicza i jeszcze dziś robi duże wrażenie, a kiedyś była prawdziwym postrachem prowadzących daraby kermanyczów. W listopadzie 1990 roku odsłonięto na niej pomnik Tarasa Szewczenki autorstwa lwowskich rzeźbiarzy Wasyla i Wołodymyra Odrechiwśkich. Ma on nawiązywać do istniejącego to ponoć dawniej pierwszego narodowego pomnika Szewczenki na Ukrainie, a nawet  w ogóle na świecie. Autorzy artykułu z Płaju 47 podążając tropem dziejów tajemniczego obelisku pod Sokólską Skałą nad Czeremoszem odkrywają prawdziwe jego pierwotne przeznaczenie oraz wtórny, choć autentyczny i coraz mocniej obrastający legendą związek z Tarasem Szewczenką. Artykuł do pobrania w pdf.