Mówią niektórzy, że „Płaj” jest pismem wschodniokarpackim, żeby nie powiedzieć — huculskim. Na szczęście nie zawsze. Tym razem mamy do czynienia z wyraźnym przesunięciem na zachód. Czołowe miejsce i niemal trzecią część tomu zajmuje monografia bieszczadzkich połonin napisana przez Wojciecha Krukara, znanego nie tylko z „Płaju” znawcy i badacza tych gór. Na podstawie wywiadów z dawnymi mieszkańcami bieszczadzkich wiosek (w większości już dziś nieżyjącymi) autor rekonstruuje organizację gospodarki połoninnej i odnajduje jej zachowane do dziś w terenie relikty. Niestety, jak sam pisze, wysiedlenie lokalnej społeczności w 1946 r. doprowadziło do zaniku kultury pasterskiej i uniemożliwiło jej bardziej systematyczną dokumentację. Z artykułem Wojtka koresponduje dotyczący tych samych okolic, lecz lżejszy w tonie tekst Leszka Rymarowicza, przypominający za prasą z przełomu XIX i XX w. niektóre „afery” z ówczesnych Bieszczadów. Osobliwe wrażenie robi zwłaszcza wybuch żalu, który nastąpił w bieszczadzkich wioskach po śmierci żydowskiego lichwiarza z Lutowisk. Trudno nam to pojąć, ale ów „krwiopijca” był zarazem ostatnią deską ratunku dla przymierających na przednówku głodem, a pozbawionych środków pieniężnych włościan. Czytaj dalej
Kategorie