Tajemnicze inskrypcje na Zełeminie

Na ukraińskim portalu rdzs.org umieszczono post o tajemniczych napisach odnalezionych na kamieniach na szczycie bieszczadzkiego Zełemina (1177 m). Napisów jest kilka i są to w większości nazwiska. Nie było by w tym nic dziwnego, mnóstwo jest przecież rytych w piaskowcach karpackich nazwisk zostawianych przez odwiedzających te góry turystów na zasadzie „ja tu byłem”. Zaskakujące są jednak towarzyszące tym nazwiskom daty. Nie są one wprawdzie średniowieczne jak sugerują autorzy postu, ale najstarsza z 1639 roku musi budzić zdumienie. Kto w połowie XVII wieku wyrył na piaskowcowej wychodni tę datę i co on na Zełeminie robił? Towarzyszy jej nazwisko EIŻENECKI (być może EI Żenecki, lub E. Żenecki), które wydaje się być z nią powiązane, choć różne ryty nakładają się najwyraźniej na siebie i pewności mieć nie można. Tuż obok znajduje się napis najwyraźniej łaciński i chyba anonimowy: „ios seia med.[icus?] doctor” (może „niech będzie lekarzem”?) z datą 1794, a więc o 150 lat późniejszą. Na innych kamieniach mamy inne nazwiska: W. Dłużniewski 1803, Jan Putycki bez daty i Baz.[yli?] Czaykowski 1832. Ten ostatni to być może członek Głównej Rady Ruskiej (Головна Руська Рада) w latach 1848-51. Co ich wszystkich na ten bieszczadzki szczyt przywiodło? Musiała to być jakaś nie lada atrakcja, skoro przyciągała ludzi przez setki lat. A może byli to turyści! Jeżeli tak, to trafiali na Zełemin na długo przed tymi, którzy jako pierwsi wędrowali po Tatrach. Jednym słowem, dzieje turystyki trzeba zacząć pisać od nowa.

Udostępnij