Opasły „Płaj” na pożegnanie

Utknął na ponad miesiąc w drukarni, ale wreszcie jest! Ostatni, sześćdziesiąty tom „Płaju” rozrósł nam się do nieoczekiwanych rozmiarów i jest prawie dwa razy obszerniejszy niż zwykle. Trudno nam było odmawiać autorom nadsyłającym swoje teksty, mając świadomość, że następnej okazji do ich zamieszczenia w naszym almanachu już nie będzie. W rezultacie mamy aż dwadzieścia artykułów, których nie da się choćby pobieżnie omówić w tej krótkiej informacji. Na pierwszym miejscu wypada wymienić artykuły będące plonem oryginalnych badań i poszukiwań autorów. Niezawodny Wojtek Krukar tym razem prezentuje, na podstawie wywiadów z dawnymi mieszkańcami, oraz własnych prac terenowych, dwie bieszczadzkie wsie — nieistniejący obecnie Dźwiniacz oraz Muczne. W drugim, krótszym artykule próbuje rozwikłać chaos nazewniczy stworzony w pewnym zakątku Beskidu Niskiego przez austriackich, a potem polskich kartografów. Inny stały autor „Płaju”, Leszek Rymarowicz, przywraca pamięci dwie kolejne postacie związane z Huculszczyzną okresu międzywojennego — komendanta Straży Granicznej z Żabia oraz lekarza z tej miejscowości, a przy okazji rozszyfrowuje unikatowe, nigdy dotąd niepublikowane zdjęcia z ceremonii otwarcia obserwatorium na Pop Iwanie w 1938 roku.
Na uwagę zasługuje nieczęsta w „Płaju” tematyka literacka i około literacka. Zaprezentowana i skomentowana przez Jana Choroszego korespondencja Ireny Vincenz z Jerzym Stempowskim, esej Andrzeja Wielochy o związkach tegoż Stempowskiego z Huculszczyzną, a zwłaszcza o jego granicznych perypetiach w 1939 roku, wreszcie krótkie formy autentycznie huculskiej prozy Liuby-Paraskewii Strynadiuk. Zagadnienia polskiemu czytelnikowi niemal nieznane porusza Iwona Matuszkiewicz, zestawiająca dzieła Stanisława Vincenza z twórczością czeskich pisarzy zafascynowanych Rusią Zakarpacką przed wojną wchodzącą w skład Czechosłowacji. Jeszcze dalej od Huculszczyzny sięga Maria Kościelniak, przekonując czytelnika, że góry w polskiej literaturze to nie tylko Tatry, lecz także — Gorce. A jest także, również dawno w „Płaju” niewidziana, odrobina karpackiej poezji. Jako smakowitą, jak zawsze u tego autora, lekturę wypada polecić szkic Antoniego Kroha o perypetiach wydawniczych Sklepu potrzeb kulturalnych — jego na poły autobiograficznej książki o Podhalu. Jest to zarazem zapowiedź kolejnej jego książki. Inny rzadki w „Płaju” wątek to botanika. W tym numerze reprezentują go naszkicowana przez Ludwika Freya sylwetka profesora Bogumiła Pawłowskiego, wybitnego przyrodnika i wielkiego znawcy flory górskiej, oraz tekst ukraińskiego botanika Jurija Nesteruka, który w poszukiwaniu okazów unikatowych roślin z Czarnohory spenetrował zielniki krakowskich instytucji naukowych. Tadeusz Trajdos, żegna się z „Płajem” obszernym omówieniem — na podstawie wydobytej z archiwum XVIII-wiecznej wizytacji — stanu parafii i cerkwi w Banicy w Beskidzie Niskim. Oczywiście znalazło się też miejsce na omówienie paru książek i kilku krótszych tekstów w Miscellaneach. Zapraszamy do lektury.

A tu prezentujemy spis treści tomu 60.

Udostępnij