Wszystko na temat: Tatry

Tatry. Z pasją

W galerii sztuki współczesnej STALOWA, działającej od 2013 roku na warszawskiej Pradze przy ulicy Stalowej 26 można oglądać do 7 listopada 2020 r. (oczywiście w reżimie sanitarnym, czyli w maseczkach) wystawę malarstwa Bartka Leszczyny pt. Tatry. Z pasją. Autor wystawionych prac (ur. 1974) studiował na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie, w 1999 roku obronił z wyróżnieniem dyplom w pracowni prof. Leona Tarasewicza i aneks do dyplomu w Pracowni Technologii i Technik Malarstwa Ściennego u prof. Edwarda Tarkowskiego. W 2014 roku zdobył I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Malarskim „Warszawski Pejzaż”, zorganizowanym przez Fundację Sztuki Polskiej Art Gersonica w ramach projektu „Warszawa. Miasto sztuki. Miasto artystów”. Oczywiście eksponowane prace można także zakupić. Galeria otwarta jest od poniedziałku do piątku w godz. 12 – 19, a w sobotę 12 – 17.

Ikona tatrzańskiego przewodnictwa

Na aukcji „Sztuka Dawna: XIX wiek – Modernizm – Międzywojnie” domu aukcyjnego DESA UNICUM, która odbędzie się już jutro 22 października 2020 r. godz. 19 w Warszawie przy ul. Pięknej 1A w katalogu pod nr 12 wystawiony został obraz Walerego Eliasza Radzikowskiego (1841 – 1905) opisany jako „Przewodnik i turyści w Tatrach”. Tak naprawdę obraz ten nazywa się „Wycieczka na Polski Grzebień w Tatrach” i jest o rok późniejszą wersją najsłynniejszego obrazu Eliasza znajdującego się w krakowskim Muzeum Narodowym i będącego ikoną górskiego przewodnictwa. Znanych jest kilka różnych wariantów tego obrazu (także w formie drzeworytowych grafik i pocztówek), na tym oferowanym na aukcji przewodnik Szymon Tatar starszy,  prowadzi Walerego Eliasza i ks. Wawrzyńca Sutora z Doliny Wielickiej na Polski Grzebień z pysznym widokiem na Gerlach. Obraz to olej na płótnie o wymiarach 35 x 30,5 cm sygnowany, datowany i opisany: Walery Eliasz, 1879, w Krakowie. Przewidywana cena to 35 000 – 45 000 zł.

Album ilustracji Eliasza-Radzikowskiego

Towarzystwo Karpacki objęło jakiś czas temu patronat medialny nad wydaniem albumu autorstwa Radosława Kuty pt. „Tatry i Zakopane w ilustracji Walerego Eljasza-Radzikowskiego”. Jak się dowiadujemy, niedawno opuścił on wreszcie drukarnię i już jest do nabycia – najlepiej u wydawcy. Ponad 500 stronicowy album w formacie A4 z twardą oprawą, łącznie 589 ilustracji (35 w części wstępnej, 362 w dziale ikonografii i 192 w dziale fotografii), ukazujący m.in. malarstwo olejne, akwarele, akwaforty, prace z tzw. raptularzy tatrzańskich, pocztówki, ilustracje prasowe i fotografie o szeroko rozumianej tematyce tatrzańskiej i zakopiańskiej. Oczywiście także obszerny tekst omawiający życie i twórczość Walerego Eljasza z szerokim wykorzystaniem źródeł historycznych. Walery Eljasz to jedna z najwybitniejszych postaci związanych z Tatrami i Zakopanem. Pozostawił największy dorobek artystyczny dotyczący Podhala, który po raz pierwszy jest zaprezentowany w ujęciu całościowym.

Radosław Kuty, Tatry i Zakopane w ilustracji Walerego Eljasza-Radzikowskiego, Kielce 2020, Wydawnictwo, Księgarnia i Antykwariat Górski FILAR Henryk Rączka, wyd.1. s. 572. 600 il. opr. kartonowa twarda z obwolutą.

Wioska podhalańska w tonacji blue

Łowców oryginalnych karpatianów niniejszym informujemy, że na 272. Aukcji Sztuki Dawnej i Antyków 22 kwietnia o godz. 18 w Domu Aukcyjnym „Rempex” w Warszawie przy ul. Karowej 31 będzie można zakupić oferowaną pod 6. numerem katalogowym piękną akwarelę Władysława Skoczylasa (1883-1934) zatytułowaną „Wioska podhalańska” (rok 1930 , papier, 74 x 101,5 cm).  Na tej samej aukcji można będzie wylicytować także kolejny obraz z cyklu „Targ huculski” Fryderyka Pautscha (1877-1950) (olej, płótno naklejone na tekturę, 65 x 91 cm, ok. 1920 r.).
oraz obraz olejny Józefa Wrzesińskiego pt. „Kościół w Kwiatoniu”. Autor tego obrazka był uczniem J. Stanisławskiego w krakowskiej ASP. Brał udział w wystawach Związku Artystów Plastyków, należał do grona artystów związanych z Zakopanem. W latach międzywojennych mieszkał w Sosnowcu. Z tym ostatnim obrazkiem jest jednak pewien kłopot. Otóż jakby nie patrzeć, przedstawia on cerkiewkę łemkowską, ale na pewno nie tę w Kwiatoniu. Czy malarz malował z pamięci i jest to synteza kilku zapamiętanych cerkiewek, czy jednak obraz jakieś konkretnej? Zagadkę dedykujemy specjalistom od łemkowskich cerkwi na długie wirusowe wieczory.

Miło nam poinformować, że powyższa zagadka została definitywnie rozwiązana dzięki wiedzy i spostrzegawczości dr Włodzimierza Witkowskiego. Otóż na obrazie Józefa Wrzesińskiego przedstawiana jest cerkiewka z Powroźnika. Wątpliwości budziła widoczna częściowo na obrazie po lewej stronie wolno stojąca dzwonnica, której obecnie w Powroźniku nie ma. Okazało się jednak, że była i można ją odnaleźć na starych mapach katastralnych. Prezbiterium obecnie pokryte gontem, też kiedyś – tak jak na obrazie – było pokryte blachą. Widać to dokładnie na przedwojennej fotografii (którą pokazujemy) zrobionej mniej więcej z tego samego miejsca, z którego malował swój obraz Wrzesińskie, tyle, że on był tam jesienią, a zdjęcie wykonano latem. Zatem nie Kwiatoń, tylko Powroźnik.

Wynik naszego „śledztwa” potwierdził swoim autorytetem jeden z najlepszych obecnie znawców cerkwi łemkowskich Jarosław Giemza. Pisząc, że fotografia cerkwi z dzwonnicą jest w szematyźmie Łemkowszczyzny z 1936 r. Dzwonnica nie stała na osi cerkwi, bo tam była kamienna bramka w ogrodzeniu, lecz na pn.-zach. od wieży cerkwi. Wybudowano ją pewnie, gdzieś na przełomie 20. i 30. lat XX w. Była szkieletowej konstrukcji, szalowana poziomo deskami, z kalenicowym dachem o czterech połaciach i galeryjką.
Pięknie dziękujemy!

Jako cholerę wygnali ze Zakopanego

Dla tych, którzy skazani są na przymusowe siedzenie w domach i nie bardzo wiedzą co zrobić z czasem, postanowiliśmy zamieścić na karpackich kilka artykułów publikowanych wcześniej na łamach naszego Almanachu. Na początek mały, a ucieszny drobiazg, jak najbardziej na czasie, z ostatniego, 57 tomu.

Gadka góralska

Pytacie sie panie, jako to beło z onom cholerom, co tu do, nas zwlekła sie ze Śpisa, bedzie temu cosi ze trzydzieści roków abo i wiency? Dyć to mi opowiedał stary Wala, bo beł przi tem, jak jom pon Ałubiński*) hań prasneli dołu z Leliowego do Wierchcichy doliny na liptoską stronę.
Ano beło to tak. Drzewiej, kie jesce tyło państwa nie jeździło do Zakopanego, przijechoł jak raz Iate pon Ałubiński z Warsiawy i siedział u ksiendza Stolarczyka kole nowotarskij drogi. A że to beł fajny cłek i do gór barz ciekaw, zaraz se dobrał Szymka Tatara, Wojtka Roja a i Sabałę i Maćka Sieczke i Wojtka Ślimaka i Jendrka Wale starego. Furt z nimi na wirchy chodzował…
Rozpalili se bywało watrę ka przi stawku, abo w kosówce na przełonczce… warzyli herbe i ukwalowali raze o różnych różnościach, a Sabała grał na gęślikach to na zbójeckom nute, to na orawskom, to na chochołoskom, bo pon Ałubiński straśnie się w tyk nasyk góralskik nutach zalubieli… a pote dali knajali w turnie i na wirch. I tak se chodzili, jak ino piknie beło, a kie sie zagajdało, to wracali dobrze piknie do wsi i siedzieli se wraz na ganecku, abo pon Ałubiński grali se z ksiendze w karty, pokiel sie nie rozgajdało, że ino znowu w góry hybać warciućko.
Akuratnie wte przywlekły zidy cholere z Wengier… a to, jak gwarzyli starzy ludzie, beło se takie stare wrodne babsko, ale ji nik nie widzioł, bo ino po ćmie łaziła i do chałup zazirała. A kie ino duchneła do wnuka do świetlice, to ci zaraz cłeka chyciła taka chorość, co go do cna wyonacyło na jednom i na drugom stronę, a poniektury to i całkie sie na tamten świat wykopyrtnon.
Zaraz słychno w Groniu umarła stara Wójciaczka… w Poroninie cosi ze trzi baby, a i tu w Zakopane zmarło sie staremu Krzysiowi z pod Gubałówki i Jaśkowi od Walczaka, choć młody parobek beł… i Rojowej Zoście na Zyczańskim… a i dziecisków to kielo telo wygineno. U samych Jarząbków dwoje takich, co już owce pasały.
Pon Ałubiński, jako że uczony doktor beł, a i pon śwarny a ludzki cłek, chodzieł po chałupach, kie ino kogo chyciło i sam liki dawał i smarował, a poniekturego to wej całkie do życia wykrzysił. Ino mu sie kotwiło, że tyj cholery na oczy swoje ni móg wypatrzyć. Czytaj dalej

Sławni warszawiacy pod Giewontem

Muzeum Andrzeja Struga zaprasza do swojej siedziby w Warszawie przy al. Niepodległości 210 na prelekcję Zbigniewa Muszyńskiego pt. Sławni warszawiacy pod Giewontem, we wtorek, 25 lutego o godz. 18.30. Będzie to historia pobytu ludzi literatury, sztuki i biznesu II RP w tym niezwykłym miejscu, oraz ciekawy obraz awansu podhalańskiej wsi pełnej „zakopianiny” i wydarzeń „sezonowych” okraszonych działaniami „Wariata z Krupówek”. Tatry i Zakopane to również miejsce chętnie odwiedzane przez Skamandrytów, obecne w ich poezji i wspomnieniach. Bywali tu Wierzyński, Tuwim, Słonimski, Iwaszkiewicz oraz Lechoń. To również ukochane miejsce Andrzeja Struga i jego bliskich. Prelekcji będzie towarzyszył pokaz multimedialny.

Płaj 57 dedykowany księdzu Sofronowi

Boże Narodzenie za progiem, a my dopiero doczekaliśmy się wiosennego Płaju. Cóż, samo życie. Jak to już sygnalizowaliśmy przy różnych okazjach, bohaterem naszych łamów jest dziś ksiądz Sofron Witwicki, któremu poświęcamy ponad jedną trzecią objętości tomu. Postać to pod wieloma względami szczególna i na wskroś karpacka, a dodatkowo rocznicowa – bo mija właśnie i 200. rocznica jego urodzin i 140. rocznica śmierci. Szczególnie chcemy polecić odtworzony na podstawie nie publikowanej dotąd korespondencji epizod działalności księdza Sofrona jako delegata Towarzystwa Tatrzańskiego pod Czarnohorą. Nie będziemy specjalnie ukrywać, że przy okazji żmudnego zbierania rozproszonych strzępków informacji o „proboszczu Hucułów” bardzo się z nim zaprzyjaźniliśmy. Być może więc w swej fascynacji jego osobą nie jesteśmy obiektywni – ocenę zatem pozostawiamy czytelnikom, mając jednak nadzieję, że czasu poświęconego lekturze żałować nie będą.
Drugą barwną postacią związaną losami z nieoficjalną stolicą Huculszczyzny, o której piszemy w tym tomie, jest doktór Jakub Newiestiuk, który przez lata leczył żabiowskich Hucułów i sprowadzał na świat kolejne ich pokolenia. Zanim opuścimy doliny obu Czeremoszów, proponujemy jeszcze opowieść o zarządzie nigdy nie wybudowanej kolei wąskotorowej i o inżynierze Mędraku, jej niedoszłym budowniczym, który z konieczności zajął się odbudową klauz. Czytaj dalej

Nic nad oryginał

Z prawdziwą radością pragniemy poinformować, że nakładem Stowarzyszenia Historyków Sztuki (Oddziałów Rzeszowskiego i Krakowskiego) ukazała się długo oczekiwana, licząca ponad 600 stron księga dedykowana pamięci Barbary Tondos i Jerzego Tura zatytułowana Nic nad oryginał. Zawiera ona m.in. materiały z konferencji pt „Drogi i rozdroża ochrony zabytków w Polsce południowo-wschodniej po 1945 r.”, która odbyła się w Krakowie w 2014 r. oraz wspomnienia współpracowników i przyjaciół Barbary Tondos i Jerzego Tura, a także artykuły omawiające ich działalność konserwatorską. Promocja tej interesującej książki odbędzie się 29 listopada o godz. 14 w Muzeum Narodowym w Krakowie przy al. 3 Maja 1, w Sali u Samurajów oraz 4 grudnia o godz. 15 w Sali Konferencyjnej Muzeum Okręgowego w Rzeszowie przy ul. 3 Maja 19. Serdecznie zapraszamy.

Jak potopu świata fale…

Miłośników Tatr zapraszamy do Muzeum Ziemi PAN w Warszawie przy Al. Na Skarpie 27 na wystawę pejzaży tatrzańskich z kolekcji Leszka Radwana, Piotra Radwana-Röhrenschefa i Witolda Huculaka zatytułowaną Jak potopu świata fale… Tytuł wystawy zapożyczony został z twórczości Wincentego Pola:
Jak potopu świata fale zamrożone w swoim biegu, stoją nagie Tatry w śniegu, by graniczny słup zuchwale!
Przedstawiono na niej kilkadziesiąt prac powstałych od lat trzydziestych XIX w. po dzień dzisiejszy. Uwagę znawców przyciągnie zapewne obraz Morskie Oko pioniera gatunku Jana Nepomucena Głowackiego, a także dzieło niekoronowanego króla tatrzańskich pejzażystów Leona Wyczółkowskiego. Obok prac klasyków zaprezentowano obrazy wielu mniej znanych twórców. Wystawa czynna do 17 listopada 2019 r. od poniedziałku do piątku w godzinach 9 – 16, w niedziele (wstęp wolny) 10 – 16.

Juliusz Zborowski i jego dzieło

Muzeum Tatrzańskie im. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem zaprasza w dniach 6-8 czerwca 2019 do udziału w ogólnopolskiej konferencji naukowej zatytułowanej „Juliusz Zborowski i jego dzieło”.
Juliusz Zborowski etnograf i językoznawca, znawca Podhala, w latach 1922–1965 był dyrektorem Muzeum Tatrzańskiego.  Za jego sprawą Muzeum stało się głównym ośrodkiem badań nad regionem prowadzonych przez humanistów i przyrodników z różnych ośrodków w Polsce, placówką naukową na wysokim międzynarodowym poziomie. Językoznawcy, etnografowie, historycy literatury, kulturoznawcy do dzisiaj korzystają z dorobku naukowego Juliusza Zborowskiego, który zgromadził przebogate, skrupulatnie usystematyzowane archiwum do dziejów Podhala.
Konferencja i towarzyszące jej wydarzenia są częścią obchodów 130-lecia Muzeum Tatrzańskiego. A tu szczegółowy program Konferencji.