Wszystko na temat: Huculszczyzna

Dzień Huculski na Wareckiej

Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna, Oddział Warszawski Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego i „Pracownia Duży Pokój” zapraszają w sobotę 20 maja 2023 na „Dzień Huculski”, a w programie:
godz. 11 – 14 Warsztaty tworzenia biżuterii huculskiej, które poprowadzi je Halyna Kutaszczuk z Historyczno-Krajoznawczego Muzeum „Huculszczyzna” w Werchowynie, autorka licznych publikacji o tematyce huculskiej.
godz. 15 – 18 Seminarium Huculskie:
prof. Lech Mróz, Między pamięcią a wyobrażeniem. Huculszczyzna dziś;
dr Bohdana Knysz-Czich z Kosowskiego Instytutu Sztuki Stosowanej i Dekoracyjnej, Huculska sztuka ludowa czasu wojny;
Halyna Kutaszczuk, Fenomen werchowyńskich muzeów;
dr Tadeusz Baraniuk i dr Bartłomiej Chromik, Jurij i Dmytro. Huculscy klucznicy.
godz. 18:30, Koncert muzyki huculskiej w wykonaniu Mykoły Strynadiuka, pochodzącego z Zamahory multiinstrumentalisty i skrzypka huculskiego.
Wszystko to będzie się działo w „Pracowni Duży Pokój” przy ulicy Wareckiej 4/6 w Warszawie (wejście od Kubusia Puchatka), a udział w wydarzeniu jest bezpłatny.

Podróż z antropologiem na Huculszczyznę

Stowarzyszenie „Pracownia  Etnograficzna” im. Witolda Dynowskiego zaprasza na spotkanie z cyklu „Podróże z antropologią!” zatytułowane „Huculszczyzna. (Ponad) dwieście lat podróży z antropologią”, które poprowadzi Bartłomiej Chromik, a które odbędzie się we wtorek 9 maja 2023 r. punktualnie o godz. 19 na Facebooku pod tym linkiem. Składać się będzie z 45 min wykładu oraz sesji odpowiedzi na pytania od publiczności zadawane na czacie w czasie wykładu. Wykładowca opowie między innymi o tym, jaki wpływ współtworzona przez etnografów mityzacja wywarła na kulturę Hucułów, czy po dwóch wiekach badań są na Huculszczyźnie tematy, które czekają na opisanie, a także gdzie i kiedy zobaczyć można strukturę społeczną Hucułów.

Z wyjazdu na Huculszczyznę

Tak się złożyło, że z przy okazji transportu z pomocą humanitarną dla potrzebujących w Werchowynie, w Bystrecu, Zełenem i Worochcie miałem okazję odwiedzić naszych wspólnych znajomych i znane nam wszystkim miejsca na Huculszczyźnie. A że był to okres przed prawosławną Wielkanocą mogłem uczestniczyć w „paleniu Dida”, w szkołach w Bystrecu i Zełenem rozdawać dzieciom kukuce, obserwować procesję z płaszczenicą wokół cerkwi w Bystrecu, przyglądać się tworzeniu huculskich pisanek, czy uczestniczyć w święceniu pokarmów przed świątyniami. Spotkaliśmy się, jak zwykle z morzem życzliwości i wdzięczności. I oczekiwaniem, że już wkrótce przybysze z Polski powrócą na Huculszczyznę, zapełnią się puste dziś pensjonaty i więcej wędrowców pojawi się na czarnohorskich szlakach. Na cmentarzach wyróżniają się nowe, liczne niestety, groby obrońców poległych na wojnie z Rosją. Są one także w małych, górskich wsiach. Z samego Bystreca i Dzembroni na froncie jest 14 osób. Ale nastroje wśród Hucułów są niezmiennie patriotyczne i bojowe, wszyscy liczą na szybkie i całkowite zwycięstwo nad moskalem. Czytaj dalej

Kobiety w „Połoninie”

Pracownia Badań nad Spuścizną Stanisława Vincenza udostępniła właśnie nagranie z jedenastego seminarium, na którym dr Ewa Serafin wygłosiła arcyciekawy wykład pod tytułem „Kobiety w „Połoninie”. Interpretacje wybranych postaci”. Jej rozważania skupiły się przede wszystkim na dwóch postaciach – Marii Pasjonowicz, żony jasienowskiego parocha i Otylii Przybyłowskiej. Oczywiście w wykładzie nie zabrakło także innych kobiecych bohaterek „Połoniny”. Po wykładzie, w dyskusji – jak zwykle ciekawej i wielowątkowej – pojawił się modny dziś niezwykle problem przepisywania dzieł klasyków zgodnie z obowiązującymi współcześnie kryteriami poprawnościowymi. Możliwość zastosowania tego zabiegu wobec „Połoniny” uczestnicy seminarium jednomyślnie wykluczyli. Tu warto zaznaczyć, że dr Ewa Serafin jest autorką kilku artykułów poświęconych postaciom kobiecym w „Połoninie”, obecnie zaś pracuje nad obszerną książką o nich.
Jako ilustrację tego wpisu zamieszczamy zdjęcie zrobione przez Juliusza Dutkiewicza około 1880 r. które przedstawia żonę żabiowskiego wójta Iwana Popiwczuka zwanego Dmytrejem, który swój urząd sprawował w latach 1874-84 i ponownie od 1890 r. Był jednym z najbogatszych gazdów, zasiadał w kosowskiej radzie powiatowej razem ze Stanisławem Przybyłowskim. Zapewne był więc razem z żoną gościem na weselu jego córki, a być może także kilkanaście lat wcześniej na chrzcinach u Foki na Jesienowie.

Jar Waratynu – Vincenz – Poddębski

Każdy kto czytał „Na wysokiej połoninie” z pewnością zapamiętał nazwę potoku Waratyn. Pojawia się ona wielokrotnie w każdym z tomów i widać z tego, że był ten potok dla autora w jakiś sposób wyjątkowy i ważny. Nic dziwnego, to wzdłuż niego spacerował w towarzystwie nieodłącznej niani mały Siuna i drogą mu towarzyszącą wyruszył z dziadkowej Krzyworówni w świat. Nad Waratynem stał dom żydowski, w którym modlili się miejscowi Chasydzi, a których modlitwy obserwowane przez okno tak wielkie wrażenie zrobiły na przyszłym pisarzu. Tam też stała kuźnia, w której wychował się Piotruś Sawicki, jeden z dwóch głównych bohaterów „Zwady”. Tam wreszcie, w jarze tego potoku tkwił „Żydowski kamień”, który stał się mogiłą Jekelego i braciszka. W „Barwinkowym wianku” jednemu z rozdziałów autor nadał tytuł „Jar Waratynu”. O potoku i towarzyszącej mu drodze pisze w nim między innymi tak:

Z powierzchni droga schodziła jak gdyby sztolnią do wnętrza góry. Tam bowiem heroiczny potok Waratyn zbuntował się i zdołał się wedrzeć w łono Bukowca. Zniszczył część góry i wciąż usiłował zgarnąć z jej wnętrza jak najwięcej ziemi. Odwojowywał tak połacie swej rodzinnej góry dla rzeki, do której dążył. Jar Waratynu rozwierał się miejscami w przepaść. Nie było już pogody, światła i wiatru, tylko mrok, cisza, powaga. Strzelistego rytmu dopełniały wieżycowe smereki, chroniące stoki, strzelające z jaru ponad głazy, ponad skaliste brzegi Waratynu.

Stara droga jarem Waratynu, fot. H. Poddębski

Czytaj dalej

Kolejne wieści z cmentarza w Worochcie

Najnowsze zdjęcia dokumentujące postęp prac przy nagrobku Zarembów na cmentarzu w Worochcie.

Gorące wieści z Worochty

W naszym zeszłotygodniowym apelu o wsparcie podjętej przez nasze Towarzystwo inicjatywy ratowania i odnowienia nagrobka Zarembów na cmentarzu w Worochcie pisaliśmy, że sprawa jest bardzo pilna. A jak bardzo była pilna widać na tych pierwszych zdjęciach z prac renowacyjnych podjętych przez spontanicznie powstały zespół osób dobrej woli pod fachowym kierownictwem Szymona Modrzejewskiego.

O efektach podjętych prac poinformujemy wkrótce w osobnym poście.

Uratujmy nagrobek Zarembów w Worochcie!

W ostatnich dniach podjęliśmy próbę ocalenia zniszczonego pomnika nagrobnego Erazma i Wandalina Zarembów w Worochcie usytuowanego w centrum cmentarza, tuż obok znanej z przedwojennych zdjęć huculskiej kapliczki cmentarnej. Erazm Zaremba (zm. 1904) i Wandalin Zaremba (zm. 1908) to osoby zasłużone dla dawnej Worochty. Erazm Zaremba, honorowy obywatel Pilzna sprawował m.in. urząd starosty w Kamionce Strumiłowej i Pilźnie, osiadłszy na emeryturze w Worochcie aktywnie angażował się w prace na rzecz lokalnej społeczności, m.in. w budowę kościoła, zaś Wandalin był c.k. pocztmistrzem w Worochcie. Pomnik nagrobny Zarembów jest jednym z ostatnich starych nagrobków na cmentarzu w Worochcie i przez to ważnym elementem dziedzictwa kulturowego. Posiada też znaczną wartość zabytkową i artystyczną. Jak stwierdzono w czasie wizji lokalnej w styczniu 2023 r. wymagana jest pilna interwencja o charakterze ratunkowym, połączona z niezbędnymi działaniami konserwatorskimi. Prace prowadzone będą w części siłami społecznymi z udziałem społeczności lokalnej, a w części przez w fachowego konserwatora rzeźby kamiennej. Niezbędne jest jednak zebranie środków na sfinansowanie całego przedsięwzięcia. Część udało nam się już zdobyć, ale dużo jeszcze brakuje. Jeżeli uzbieramy trochę więcej, to odnowimy też nagrobek Henryka Garapicha, narciarza, który zginął w 1933 r. w lawinie pod czarnohorskim Breskułem.
Zwracamy się więc z gorącą prośbą o wsparcie finansowe tego przedsięwzięcia poprzez przekazanie darowizny na konto Towarzystwa Karpackiego: PKO BP XVIII O/W-wa 75 1020 1185 0000 4602 0074 3104 (z dopiskiem: „Cmentarz w Worochcie”). Sprawa jest bardzo pilna!

Żydowski Kamień – Jekely – Vincenz

Uprzejmie informujemy, że na kanale YouTube Pracowni Vincenzologicznej jest już dostępne nagranie ze środowego seminarium, które tym razem zostało w całości poświęcone „Opowieści o Żydowskim Kamieniu”, której pierwszą, niepełną jeszcze wersję zamieścił Stanisław Vincenz w styczniu 1934 r. w jubileuszowym wydaniu lwowskiej „Chwili”, zaś całość ujrzała światło dzienne dopiero po jego śmierci w wydanym przez PAX w 1983 r. „Barwinkowym wianku”.
W świat chasydzkich inspiracji tego wyjątkowego opowiadania oraz w tajniki kabalistycznych symboli wprowadziła uczestników seminarium Dorota Burda-Fischer z Uniwersytetu w Hajfie, autorka opublikowanej w Bibliotece Vincenzowskiej książki zatytułowanej „Stanisława Vincenza tematy żydowskie”.

W Szybenem odnaleziono nagrobek Bensdorffa

Kilka dni temu, w trakcie prac ziemnych w gospodarstwie Jurija Negrycza w Uściu Szybenego pod Czarnohorą, łyżka koparki natrafiła na duży obrobiony kamień, z jakimiś niewyraźnymi literami. Po ostrożnym jego wydobyciu na powierzchnię i oczyszczeniu okazało się, że jest to fragment tzw. „Krzyża Bensdorfa”, czyli nagrobka Józefa Bensdorffa, który osiedlił się w Ujściu Szybenego w latach pięćdziesiątych XIX w. Niewiele wiemy o jego przeszłości. Ojciec Józefa Bensdorffa, też Józef pisał się „de Powitno”, prawdopodobnie pochodził więc ze wsi Powitno położonej na zachód od Lwowa w janowskich dobrach kameralnych. Sąsiednie wsie Zatoka, Porzecze Janowski i Drozdowice były zasiedlane w ramach kolonizacji józefińskiej, nie wykluczone więc, że Józef Bensdorff był całkowicie już spolszczonym potomkiem tych osadników. Uczestniczył w węgierskim powstaniu w latach 1848-49. Jako audytor (prokurator wojskowy) przeszedł cały szlak bojowy korpusu gen. H. Dembińskiego. Po osiedleniu się na Huculszczyźnie był pracownikiem lotaryńskiego przedsiębiorstwa Götz et Comp zajmującego się eksploatacją lasów kameralnych w dorzeczu Czeremoszów. Budował drogi, klauzy, nadzorował spławy. Z biegiem lat zakupił w Szybenem ziemię i na wzgórzu wybudował dom, w którym wraz z rodziną zamieszkał. Był jednym z założycieli Oddziału Czarnohorskiego Towarzystwa Tatrzańskiego i członkiem Komisji Wykonawczych TT w Jaworniku oraz w Żabiem. W swoim domu przyjmował wędrujących w Czarnohorę turystów, o czym można przeczytać we wspomnienia ówczesnych wędrowców. Józef Bensdorff, zwany przez miejscowych „Benzor”, jak mówią źródła z epoki „posiadał wielki mir u Hucułów”. Zmarł w 1895 r. i zgodnie z jego wolą pochowany został na wzgórzu nad Szybenem. Do dzisiejszego dnia miejscowi nazywają Szybene od jego nazwiska „Benzariwką”. Nazwa ta utrwalona została nawet na WIG-owskich mapach. Na jego grobie postawiono kamienny krzyż, który – jakimś cudem nie zniszczony przez Sowietów – przetrwał do lat 70-tych XX wieku. Dopiero wtedy został przewrócony do studni i zasypany ziemią. Podobno przeszkadzał w wypasie krów…

Domniemane zdjęcie „Krzyża Bensdorfa nad Szybenem”, fot. z okresu międzywojennego Czytaj dalej