Jar Waratynu – Vincenz – Poddębski

Każdy kto czytał „Na wysokiej połoninie” z pewnością zapamiętał nazwę potoku Waratyn. Pojawia się ona wielokrotnie w każdym z tomów i widać z tego, że był ten potok dla autora w jakiś sposób wyjątkowy i ważny. Nic dziwnego, to wzdłuż niego spacerował w towarzystwie nieodłącznej niani mały Siuna i drogą mu towarzyszącą wyruszył z dziadkowej Krzyworówni w świat. Nad Waratynem stał dom żydowski, w którym modlili się miejscowi Chasydzi, a których modlitwy obserwowane przez okno tak wielkie wrażenie zrobiły na przyszłym pisarzu. Tam też stała kuźnia, w której wychował się Piotruś Sawicki, jeden z dwóch głównych bohaterów „Zwady”. Tam wreszcie, w jarze tego potoku tkwił „Żydowski kamień”, który stał się mogiłą Jekelego i braciszka. W „Barwinkowym wianku” jednemu z rozdziałów autor nadał tytuł „Jar Waratynu”. O potoku i towarzyszącej mu drodze pisze w nim między innymi tak:

Z powierzchni droga schodziła jak gdyby sztolnią do wnętrza góry. Tam bowiem heroiczny potok Waratyn zbuntował się i zdołał się wedrzeć w łono Bukowca. Zniszczył część góry i wciąż usiłował zgarnąć z jej wnętrza jak najwięcej ziemi. Odwojowywał tak połacie swej rodzinnej góry dla rzeki, do której dążył. Jar Waratynu rozwierał się miejscami w przepaść. Nie było już pogody, światła i wiatru, tylko mrok, cisza, powaga. Strzelistego rytmu dopełniały wieżycowe smereki, chroniące stoki, strzelające z jaru ponad głazy, ponad skaliste brzegi Waratynu.

Stara droga jarem Waratynu, fot. H. Poddębski

Czy jest ktoś, kto nie chciał by tego zobaczyć? Pewnie nie, ale czy istnieje w ogóle taka możliwość? Trudno w to uwierzyć, ale okazuje się, że tak. W udostępnionym już od pewnego czasu (w serwisie „Szukaj w archiwach”) imponującym archiwum fotograficznym Henryka Poddębskiego liczącym ni miej, ni więcej tylko 22710 jednostek archiwalnych, znajdziemy wiele karpackich fotografii z okresu międzywojennego. Pisałem o tej części jego ogromnego dorobku w 51 tomie Almanachu karpackiego „Płaj”, choć wtedy całość archiwum nie była jeszcze dostępna. Dziś jest on już w domenie publicznej, można więc korzystać z niego do woli i wiele osób to robi. Jednak bardzo często karpackie fotografie Henryka Poddębskiego prezentowane są bez pogłębionej analizy tego, co naprawdę przedstawiają i co można z nich odczytać. Z reguły podpisy pod fotografiami sprowadzają się do zamieszczonych w archiwach niezwykle lakonicznych i często nieprecyzyjnych podpisów. Dziś proponuję zwrócić uwagę na kilka fotografii wykonanych przez Poddębskiego w lecie 1938 r. w trakcie jego wspólnego z Mieczysławem Orłowiczem objazdu województwa stanisławowskiego. Zespół opracowujący archiwum umieścił je pod dwoma różnymi hasłami: „Krzyworównia” i „Bukowiec”, a tak naprawdę wszystkie on przedstawiają jar potoku Waratyn i biegnącą nim drogę stanowiącą najkrótsze połączenie Kosowa (Huculskiego) z Krzyworównią i Żabiem.

„Żydowski Kamień” w jarze Waratynu, fot. H. Poddębski

A przy okazji warto kilka słów powiedzieć o samej drodze, bo jest ona poniekąd główną bohaterką tych fotograficznych opowieści, a wybudowana została w latach 70. XIX w. Marceli Antoni Turkawski, sekretarz Oddziału Czarnohorskiego Towarzystwa Tatrzańskiego w opublikowanych w 1880 r. „Wspomnieniach Czarnohory” pisze tak:

Na Bukowcu bierze początek strumyk Waratyn; wzdłuż jego lewego brzegu wybudował wydział powiatowy nową drogę, spadzistą na pół mili, którą już to pieszo, już na wózkach, wstrzymując nieustannie dech w piersi, przesunęliśmy się wielkim pędem, jakby w bezdenną przepaść. Znawcy dawnej drogi, po sąsiednich szczytach wiodącej, przekładają tę drogę świeżo po południowym stoku Bukowca i pośród kotlin pobliskich wyniesień z wysokiemi kosztami połączoną a szczęśliwie dokonaną, choć i ona każdemu podróżnemu należycie się da we znaki. Dopiero znalazłszy się na dole, w miejscu, gdzie Waratyn wpada z hałasem do Czeremoszu Czarnego, odetchnęliśmy bezpiecznie…

Drogą tą jeździło się przez następne sześćdziesiąt lat, ale w lipcu 1935 roku „Kurier Lwowski” donosił o tym, że „rzucony jeszcze przed wojną” pomysł przebudowy drogi przez Bukowiec do Żabia wszedł wreszcie w fazę realizacji dzięki wsparciu finansowemu Funduszu Pracy. Bierze się za to batalion saperów oraz 6 plutonów pionierów. Natomiast „Dziennik Polski” informuje, że 29 lipca 1936 r. przybyła do Krzyworówni jedna kompania saperów z II Baonu z Puław w celu budowania mostu na Bukowcu, a druga część oddziału przybędzie wkrótce. I już po kolejnych trzech latach w czerwcu 1939 r. ten sam „Dziennik Polski” donosi, że trwająca od kilku lat budowa drogi na Bukowcu została ukończona i droga oddana został do użytku publicznego. Miarą trudności tego przedsięwzięcia miała być imponująca liczba wybudowanych 23 mostów i przepustów, wszystkie drewniane. Szczególnie imponujący był most nad Waratynem, którego rozpiętość wynosiła ok. 118 m, a wysokość filarów przekraczała 16 m. Droga miała oczywiście nawierzchnię szutrową, ale dzięki jej uruchomieniu zaczęła działać regularna komunikacja autobusowa pomiędzy Kosowem a Żabiem. W 1938 r. Henryk Poddębski jechał jeszcze starą drogą, ale nowy most sfotografował.

Most długości 118 m nad jarem Waratynu wybudowany przez saperów, fot. H. Poddębski

Dziś możemy pojechać tą drogą. Za czasów sowieckich pokryto ją asfaltem, a w miejsce mostu drewnianego wybudowano betonowy, ale jej kształtu i przebiegu nie zmieniono nawet o metr. Otwarte pozostaje pytanie, czy „Żydowski kamień” przetrwał budowę betonowego mostu, czy rozbity znalazł się w jego fundamentach? Może ktoś z naszych ukraińskich przyjaciół mógłby to sprawdzić przy jakieś okazji?

Andrzej Wielocha

Udostępnij