Stanisław Vincenz
(fragment)
Pamięci Petra Gotycza-Danylukowego
Kto chce wędrować po górach huculskich, ten winien zdać sobie sprawę z odrębności i swoistości huculskiego czasu. Zwłaszcza jeśli przybywa z Zachodu, gdzie to podobno naprawdę uważają, — że czas to pieniądz. Pieniądz, duży czy mały, lecz jak każda jednostka monetarna ma w danej chwili ściśle określoną wartość, choćby nawet była zależna od wahań giełdy. Taka moneta ma wiele równych sobie, to znów mieści się bez reszty w jednostce większej. Tak też jest z tym czasem zachodnim. Ale nic podobnego nie ma na Huculszczyźnie. Udając się zatem w góry warto pamiętać o tym istnieniu odrębnego czasu huculskiego, inaczej wędrowca może spotkać niejedna niemiła niespodzianka, irytacja lufo nieporozumienie. Tym bardziej musi się zapoznać z tym czasem huculskim, jeśli chce, jak to się mówi, zawrzeć „pobratymstwo” z górskimi ludźmi i z całym górskim krajem, jeśli jest „przyjacielem Huculszczyzny” starego czy choćby nowego autoramentu. A jeszcze więcej winien zanurzyć się w ów czas huculski, — czas bez granic, bez słupów milowych, — ten, kto chce wynieść z tych gór coś jedynego w swoim rodzaju. Czytaj dalej →