Literatura i „Połonina”

Pracownia Vincenzologiczna Instytutu Filologii Polskiej UWr umieściła właśnie na swoim profilu YouTube nagranie z siedemnastego seminarium vincenzologicznego w trakcie którego prof. Józef Olejniczak z Uniwersytetu Śląskiego przedstawił esej o życiu i twórczości Stanisława Vincenza, rozpatrując je w różnych kontekstach literackich, historycznych i społecznych.
Dr Dorota Ucherek podsumował seminarium w ten sposób:
Prof. Józef Olejniczak przypomniał o procesualnym charakterze powstawania kolejnych pasm „Połoniny”, o tym, jak tekst ewoluował w reakcji na rzeczywistość – w związku z czym rękopisy stanowią wyzwanie dla krytyki genetycznej – i o początkowych trudnościach w znalezieniu wydawcy. Przywołując szkic Vincenza o Josephie Conradzie z tomu „Po stronie dialogu”, odniósł biografię i dzieło Homera Huculszczyzny do tradycji sarmackiej i romantycznej (w tym zwłaszcza do Mickiewicza), do Sienkiewiczowskiego modelu patriotyzmu oraz do religijności, w wypadku pisarza dalekiej od wszelkich dogmatyzmów.
Mówca zwięźle podsumował również dotychczasowy stan badań vincenzologicznych, doceniając przyjęcie w nich szeroko rozumianej perspektywy kulturowej, ale zwracając przy tym uwagę na konieczność spojrzenia na teksty Vincenza jako po prostu na literaturę, a na „Połoninę” – jako na jedno z istotnych zjawisk polskiej i zachodniej powieści nowoczesnej, odznaczające się wielostylowością, która zasługuje na osobną monografię. Podjął także próbę identyfikacji źródeł słabego wciąż zakorzenienia spuścizny Vincenza w zbiorowej świadomości.
Zarysowane wątki rozwinęli w dyskusji uczestnicy seminarium. W ten sposób powrócił temat wyznawania przez autora „Połoniny” swoistej religii kosmicznej, wyrastającej jeszcze z myśli Platona, bardzo otwartej na rozmaite tradycje i ściśle sprzężonej z refleksją nad przyrodą. Dyskutanci podkreślali też m.in., jak pojemna jest spuścizna autora tetralogii huculskiej i jak pożyteczne mogą okazać się jej indywidualne, wprost osobiste odczytania. Okazuje się bowiem, że w pewnym sensie „każdy ma swojego Vincenza”.

Udostępnij