Hucułka i piękne worynia

Krakowska galeria Salon Dzieł Sztuki CONNAISSEUR mieszcząca się w kamienicy Dom Włoski (Kamienica Montelupich) przy Rynku Głównym 7 przedstawiła najnowszą ofertę, w której można znaleźć kilka tematów karpackich, na dwa z nich chcieliśmy zwrócić uwagę. Pierwsza to „Hucułka” (olej na płótnie, 73 x 53,5 cm, nr ref. 692) Karola Zyndrama Maszkowskiego (1868 – 1938). Obraz nie jest datowany, ale powstał najprawdopodobniej w latach 1902-6, kiedy Maszkowski mieszkał w Żabiu na Huculszczyźnie i malował sceny rodzajowe, typy ludzi, wnętrza cerkwi i pejzaże. Zresztą jego kontakty z Pokuciem miały miejsce już w 1891 r., kiedy to wykonał studium wystroju malarskiego synagogi w Gwoźdźcu.
Drugi obraz to „Tryptyk huculski” (olej na płótnie, 71 x 199 cm, nr ref. 1549), którego autorem jest Mieszko Jabłoński (1892 – 1965) malarz nie związany z Huculszczyzną, co widać po choćby po ubiorach trembitujących Hucułów, ale tym sielankowym tryptykiem z bezkresnym górskim pejzażem i pięknymi woryniami jakoś nas ujął.

Huculszczyzna w Czasopiśmie Geograficznym

Najnowszy tom Czasopisma Geograficznego (t. 90, nr 2, 2019) wydawanego przez Polskie Towarzystwo Geograficzne, który w tych dniach się właśnie ukazał wypełniony jest w połowie swojej objętości plonem badań terenowych, przeprowadzonych w 2019 r. w paśmie Czarnohory, na połoninach w grzbiecie Kukula, a także w miejscowościach Łazeszczyna i Jasinia. Badania zeszłoroczne są kontynuacją programu rozpoczętego w 1999 r., następnie powtórzonego w 2009 r. i 2014 r. Efekty wcześniejszych prac były opublikowane w monografiach, o których pisaliśmy na naszym portalu. Wyniki najnowszych badan zawarte są w pięciu tekstach poprzedzonych wstępem zatytułowanym  Elementy kultury huculskiej. Badania terenowe w 2019 r. (Tur-Marciszuk K., Ruszczak A., Hucuł-Stróżewski J., Gudowski J., Nesteruk J.) oraz wspomnieniem o zmarłym w trakcie badań Ireneuszu Marciszuku – fotografie krajobrazów kultury. A oto spis artykułów: Czytaj dalej

W Południowej Rumunii

Wprawdzie z wyjazdami do Rumunii jest na razie poważny problem, ale mamy nadzieję, że tylko tymczasowy, ponieważ nakładem Oficyny Wydawniczej „Rewasz” ukazał się właśnie kolejny „rumuński” przewodnik Stanisława Figla zatytułowany Rumunia Południowa. Banat – Oltenia – Muntenia – Dobrudża. Książka jednego z najlepszych znawców Rumuńskich Karpat liczy 376 stron formatu B6, plus 32 strony barwne, 53 zdjęć czarno-białych oraz 48 mapek i planów. Z cztery historycznych krain składających się na Rumunię Południową opisanych w tym przewodniku, tylko Dobrudża nie jest karpacka. W pozostałych Karpaty stanowią istotną dominantę. Na zachodnim krańcu mamy krasowe wąwozy i jaskinie Gór Banackich oraz majestatyczny przełom Dunaju. W Oltenii oprócz pięknie położonych zabytkowych monasterów, mamy wspaniałe Góry Vâlcan, a także równie ciekawe Căpătânii, Parâng i Lotru. Muntenia zaś to przede wszystkim ciągnące się dziesiątkami kilometrów południowe grzbiety i doliny Gór Fogaraskich i Iezer-Păpuşa, oraz góry Bucegi z doliną Prahowy i licznymi kurortami. To także należące już do Karpat Wschodnich góry Baiului i jedyne w Karpatach Wulkany Błotne. Oczywiście w te poza karpackie rejony Południowej Rumunii warto też zajrzeć, jak starczy czasu.

Cerkiew z Kosmacza

Nasz niestrudzony wyszukiwacz aukcyjnych karpatianów wypatrzył, że na IV Aukcji Dzieł Sztuki Krakowskiego Domu Aukcyjnego, która odbędzie się w Krakowie 16 lipca o godz. 19.30 w Hotelu Holiday Inn przy ul. Wielopole 4 licytowana będzie pod nr 26 praca Adama Batyckiego (1886-1970) pt. „Cerkiew” datowana na 1928 r. (akwarela na kartonie podrysowana ołówkiem).  Jej autor, architekt i malarz-akwarelista, absolwent Wydziału Architektonicznego Politechniki Lwowskiej, studiował też w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu. Tworzył głównie w technice akwareli, malując pejzaże i widoki miast. W latach 20. XX wieku malował prace o tematyce huculskiej. Natomiast nasz ekspert od cerkwi z terenu Huculszczyzny, najlepszy znawca tej tematyki Włodzimierz Witkowski bez trudu ją zidentyfikował jako cerkiew pw. śś. Piotra i Pawła wybudowaną w latach 1904-1905 w Kosmaczu. Cerkiew istnieje do dziś, tyle że obecnie pokryta jest błyszczącą blachą.

Czytaj dalej

Łuk Karpat – to już czterdzieści lat temu

Jakoś trudno uwierzyć, że minęło już czterdzieści lat od naszego przejścia Łuku Karpat w 1980 r. Dopiero kiedy czytam swoje notatki z tamtej wędrówki, zadaje sobie sprawę, że był to jednak zupełnie inny świat. Dziś trudno nawet o nim opowiadać, bo jak oddać  tamte realia?  Jak wytłumaczyć na przykład dlaczego dokładnie 40 lat temu pod datą 5 lipca 1980 r. postawiłem wykrzyknik przy następującej notatce: Czytaj dalej

Nowy „Płaj” – obszerniejszy niż zazwyczaj

Najnowszy, 58 tom „Płaju” wyszedł nam obszerny, jak jeszcze nigdy. Rozległy jak rzadko kiedy jest również jego zakres tematyczny. Jest tu o historii i o przyrodzie, o ratowaniu zabytków i o fotografice, o górach w zimie, o archeologii, poezji, a nawet poniekąd o wierze w Boga – w szkicu R. M. Remiszewskiego o Piotrze Borowym. Wszystko to w Karpatach i o Karpatach. Może to choć trochę osłodzi stałym czytelnikom przykrą wiadomość, iż żywot almanachu karpackiego zbliża się ku końcowi, a „Płaj” 60. będzie ostatni. Tom, który oddajemy do rąk Czytelników otwiera tekst Leszka Rymarowicza o słynnej wśród przedwojennych turystów kolejce leśnej Worochta–Foreszczenka i pogmatwanych losach ludzi z nią związanych. Jak zwykle u tego autora bardzo wnikliwy, kipiący od dygresji i opatrzony mało znanymi lub w ogóle nieznanymi zdjęciami. To samo można powiedzieć o artykule Andrzeja Wielochy poświęconym XIX-wiecznemu fotografowi Juliuszowi Dutkiewiczowi z prowincjonalnej Kołomyi, który jako pierwszy robił zdjęcia Hucułów i Huculszczyzny, ale wykonywał też zamówienia dworów królewskich – rumuńskiego i serbskiego, a wyrazy uznania otrzymywał z Wiednia i nawet z Petersburga. Czytaj dalej

Góra Zyndrama jako „Knossos Północy”

W Łącku powstanie klaster turystyczny pt. Sądecki Szlak Kulturowy „Knossos Północy”. Uroczyste podpisanie deklaracji nastąpiło 19 czerwca 20202 r. Wzięli w nim udział samorządowcy, działacze społeczni, przedstawiciele instytucji kultury. Organizatorem spotkania była gmina Łącko i Społeczno-Kulturalne Towarzystwo „Sądeczanin”. W ramach szlaku kulturowego wytyczone zostaną między innymi trasy rowerowe, obejmujące sądeckie gminy, podjęta zostanie współpraca z jednostkami samorządu terytorialnego, Samorządem Województwa Małopolskiego, Małopolską Organizacją Turystyczną, lokalnymi organizacjami turystycznymi i organizacjami pozarządowymi działającymi w sferze turystyki. Nastąpi również integracja przedsiębiorstw z branży turystycznej wokół wspólnego produktu turystycznego, jakim będzie Szlak Kulturowy „Knossos Północy”. Ideę zorganizowania szlaku historycznego wyjaśnia prezes Towarzystwa „Sądeczanin” Zygmunt Berdychowski faktem istnienia w tym rejonie aż kilkudziesięciu założeń osadniczych o niesamowitym znaczeniu historycznym, stanowiących ogromny atut, który koniecznie trzeba wykorzystać. Źródłem inspiracji dla pomysłu szlaku „Knossos Północy” były odkrycia w Maszkowicach dokonane przez dr hab. Marcina Przybyłę z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odkopana kamienna budowla o 2700 lat wyprzedza inne takie konstrukcje z czasów Piastów. Plan działań obejmuje lata 2020-2030. Szlak ma przyczynić się do upowszechnienia historii i kultury Sądecczyzny. Oprócz Maszkowic obejmie on również m.in. wczesnośredniowieczny gród w Naszacowicach. Niejasne jest jedynie to, komu w tym przedsięwzięciu przypadnie rola Minotaura, a komu Tezeusza. Tak czy inaczej, trzymamy za realizacje tego projektu kciuki.

Promocja książki Jarosława Syrnyka w Cisnej

Ośrodek Wypoczynkowo-Szkoleniowy „Perełka” w Cisnej zaprasza serdecznie 27 czerwca o godz. 16 na spotkanie autorskie z prof. Uniwersytetu Wrocławskiego dr. hab. Jarosławem Syrnykiem, a zarazem na promocję jego najnowszej książki pt. Przemoc i chaos. Powiat sanocki i okolice: sierpień 1944 – lipiec 1947 r. Analiza antropologiczno-historyczna, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej.  Jak wynika ze spisu treści, licząca blisko 700 stron książka jest analizą wszelkich form przemocy dokonującej się w wymiarze lokalnym na terenie Bieszczadów, w krótkim, trzyletnim okresie. Organizatorzy spotkania przewidzieli możliwość rozmowy z autorem promowanej książki, zadawanie pytań oraz zakup działa po promocyjnej cenie. Wyjątkowej atrakcyjności spotkaniu z pewnością doda towarzyszący mu recital piosenki poetyckiej i ludowej w wykonaniu Agaty Rymarowicz, piosenkarki, kompozytorki oraz autorki tekstów.

Nadzieja w kermanyczu

Dom Aukcyjny DESA w Pałacu Kmitów przy ul. Floriańskiej 13 w Krakowie 13 czerwca o godz. 16 na 185. Aukcji „Malarstwo, grafika, rzemiosło artystyczne” oferuje pod nr 54 niezwykle ekspresyjny obraz olejny Fryderyka Pautscha zatytułowany „Spływ tratwą po Prucie”. Przedstawia on garstkę przerażonych ludzi kryjących się za plecami walczącego z żywiołem kermanycza na niesionej przez wezbraną rzekę darabie. Grozy całej scenerii dodają jeszcze ciemne, burzowe chmury nisko wiszące nad nurtem rzeki i uderzający spod nich porywisty szkwał. Jest jednak w tym wszystkim pewien kłopot, otóż na Prucie nie prowadzono takich spławów. Na Czeremoszu i owszem, na Prucie – z różnych przyczyn – nie. Fryderyk Pautsch (1877 – 1950) urodził się w Delatynie nad Prutem, nic więc dziwnego, że był jednym z najpłodniejszych twórców tzw. „hucułów”, czyli obrazów nawiązujących do folkloru Huculszczyzny, charakterystycznego nurtu w sztuce  Młodej Polski. Huculszczyznę znał więc z autopsji, czy mógł zatem popełnić taką gafę, czy to raczej któryś z marszandów zasugerowany biografią malarza dopisał ten Prut do tytułu? W każdym razie mnie się mój tytuł bardziej podoba.

W obronie Stanisława Vincenza

O kuriozalnym artykule Jurjia Smironowa pt. Nieznany Stanisław Vincenz opublikowanym w „Kurierze Galicyjskim” nr 6 z tego roku już wspominaliśmy, teraz publikujemy list skierowany do redaktora tego czasopisma przez dr Jana Choroszego, jednego z najlepszych znawców twórczości i biografii autora „Połoniny”.

Szanowny Panie Redaktorze,
dotarł do mnie 6. numer „Kuriera Galicyjskiego” (31 marca – 27 kwietnia 2020) z artykułem Nieznany Stanisław Vincenz Jurija Smirnowa. Dziwię się, że tekst, którego autor faktycznie niewiele wie o życiu i twórczości autora Połoniny, został opublikowany w piśmie kierowanym przez Pana. Jak wnioskuję z przytoczeń, Jurij Smirnow oparł się na doniesieniach prasowych lwowskiego pisma „Nowy Wiek” – nie czytał biografii Stanisława Vincenza, napisanej przez prof. Mirosławę Ołdakowską-Kuflową (Stanisław Vincenz – pisarz, humanista, orędownik zbliżenia narodów. Biografia, Lublin 2006; dostępna jest od wielu lat w przekładzie na język ukraiński), ani też obszernego studium prof. Olgi Ciwkacz Sokrates przed lwowskim sądem (w zbiorze Zatrudnienie: literat. Materiały, studia i szkice o Stanisławie Vincenzie, red. Jan A. Choroszy, Wrocław 2015). W obu publikacjach cała „tajemnica” tzw. procesu Polminu została wszechstronnie i obiektywnie wyjaśniona. Po zapoznaniu się ze wszystkimi relacjami sprawozdawcy sądowego „Wieku Nowego”, poświęconymi procesowi (1931, nry 9004-9010, 9095-9099, 9103, 9110, 9112), mogę ponadto stwierdzić, że pan Smirnow nie zadał sobie trudu, aby czytelników „Kuriera Galicyjskiego” zapoznać nie tylko z linią oskarżenia, lecz także obrony – w tym wypadku lwowski Sąd, wysłuchujący oskarżonych, a w końcu uniewinniający „Vincenza i towarzyszy”, zachował się dużo lepiej niż Pański dziennikarz, który złamał – jak mi się wydaje – podstawowe zasady odpowiedzialnego wykonywania swego zawodu. Pragnę zwrócić uwagę, że ponosi Pan za ten eksces moralną odpowiedzialność. Proszę we własnym sumieniu ocenić, co Pan powinien teraz uczynić.

Z poważaniem

dr Jan A. Choroszy
Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego